8 listopada twierdza w Szczecinie upada
Pamiętam, jak dwa lata temu w Radomiu, Pogoń też grała z Radomiakiem i wtedy kibice Radomiaka zrobili piękną oprawę z okazji Święta Niepodległości i wówczas miałem okazje wspólnie z kibicami z Radomia razem celebrować te piękne chwile.
Portowcy wówczas byli skuteczniejsi i wygrali na wyjeździe 2:1 i jedną z bramek zdobył wówczas Kamil Grosicki.
Dziś mieliśmy apetyty na podobny scenariusz, piękną narodową scenerię i żywy mecz obu drużyn uświetniający zbliżające się święto. Wszystko się zgadzało, przyjechał Radomiak. Była piękna oprawa narodowa na trybunach przygotowana tym razem przez Portowców. Kibice śpiewali hymn Polski i następnie czekaliśmy na kapitana Turbo Grosika i jego zespół walczący o 3 punkty i utrzymanie Twierdzy Szczecin.
Niestety nasz kapitan dziś mentalnie nie dojechał na ten mecz i zawiódł zmarzniętą publiczność. W ten zimny listopadowy wieczór blisko 14 tysięcy kibiców było świadkiem tego, jak upadła szczecińska twierdza.
Radomiak Radom pokonał Pogoń Szczecin 1:0 po bramce Paulo Henrique w 38 minucie. Gol padł z najbliższej odległości, Cojocaru był bez szans. Niestety sprawdziły się moje przedmeczowe, wczorajsze obawy co do wyniku tego pojedynku. No i stało się to, co miało się stać. Niby wiadomo, że każda passa niczym butelka dobrego trunku kiedyś się skończy, ale zawsze jest to smutne zaskoczenie, że to już teraz… Taki bywa smutny koniec, a najgorzej jest wtedy, gdy przyjdzie zimno, dreszcze i ból głowy następnego poranka.
Z całą pewnością wielkiego kaca po tym meczu będzie miał kapitan Kamil Grosicki. W tym meczu nie brakowało mu okazji do tego, by utrzymać nas w dobrych humorach. W kilku sytuacjach mógł zachować się lepiej w decydujących momentach. On jednak wyglądał już tak, jakby odczuwał ból głowy, choć mecz jeszcze trwał. Wprowadzona młodzież do gry, harowała dziś na Grosika, stwarzała mu okazje strzeleckie, a także Koulourisowi, a jednak naszym strzelcom brakowało precyzji i siły w wykończeniu dobrze zapowiadających się sytuacji boiskowych. Brak skuteczności w tym meczu przysporzy też zawrotu głowy trenerowi Robertowi Kolendowiczowi, bo ten za wielu opcji w grze ofensywnej aktualnie nie posiada.
Można, co najwyżej dać odpocząć seniorom i stawiać mocniej na młodzież i być może dopiero na zamknięcie meczu wprowadzić do gry „nasze armaty”.
Szczerze mówiąc, Pogoń miała olbrzymią przewagę w tym meczu, 25 sytuacji podbramkowych, 9 celnych strzałów, 8 zablokowanych, 17 rzutów rożnych i moim zdaniem 3 sytuacje, po których normalnie Grosik z zamkniętymi oczami strzeliłby gola.
Jednak nie dziś. Kibice żądali od Pogoni, aby ta grała i chłopcy grali na Kulu i Grosika. Niestety nastąpiła jakaś niemoc strzelecka, zniżka formy obu Portowych strzelb. Radomiak też miał swoje okazje, mógł strzelić nam 3 gole, jednak również im skuteczności wystarczyło tylko na 1 bramkę i wygrali ten mecz nieoczekiwanie, głównie dzięki indolencji strzeleckiej kapitana granatowo-bordowej drużyny.
Od pierwszych minut na boisku mogliśmy zobaczyć sporo młodzieży. Jakub Lis zastąpił w składzie Linusa Wahlqvista i uważam, że zagrał całkiem przyzwoity mecz, był aktywny, sporo biegał. W środku pola zagrali też Adrian Przyborek i Kacper Łukasiak. Ich zadaniem myślę, że było wymęczenie pomocników Radomiaka, jak najszybszą grą i zmianą pozycji. Miało to sens i było przygotowaniem do ich zmiany w 60 minucie na starszych, doświadczonych zawodników: Alexa Gorgona i Fredrika Ulvestada, którzy mieli wnieść jakość do akcji ofensywnych. I tych akcji ofensywnych dziś naprawdę było wiele. Śmiało można było kilka z nich zamienić na gole. Założenia taktyczne były oparte o sensowny plan działania, w którym zarówno młodsi i starsi mieli dziś swoje do zrobienia. Wszystko było, oprócz skuteczności, przykre to, ale jak się goli nie strzela, to nie można oczekiwać zdobywania punktów.
W środku obrony Benedikt Zech i Wojciech Lisowski walczyli w trudnych pojedynkach z rosłym dwumetrowcem Radomiaka – Leonardo Rocha. Lekko nie mieli, kilkukrotnie napastnik przestawiał naszych obrońców, ale sprytem i we dwójkę dali mu radę i gola nam ten najlepszy snajper nie strzelił.
W środku pola zagrał Rafał Kurzawa, który dobrze dowodził młodymi pomocnikami i kierował grą, celnie podawał do przodu. Bardzo aktywny był też Vahan Biczachczjan, który stwarzał zagrożenie na prawym skrzydle. Młody bramkarz Radomiaka był bardzo czujny na bramce i nie dał się zaskoczyć, ani z bliska, po kilku strzałach Grosickiego, jak i Koulourisa, ani także po soczystym uderzeniu z dystansu Kurzawy, który został uhonorowany za rozegranie 100 meczów dla szczecińskiej Pogoni. W końcówce meczu Maciej Kikolski zaliczył też podwójną interwencję dnia, a może nawet 15 kolejki PKO Ekstraklasy. Najpierw sparował celny strzał Grosickiego z okolic 11 metrów i następnie skutecznie wybronił dobitkę z najbliższej odległości Leonardo Koutrisa.
Obie drużyny stworzyły w sumie fajny mecz do obejrzenia, jednak jednym i drugim trzeba zarzucić, że w ekstraklasie te sytuacje, które dziś widzieliśmy, należy bezwzględnie wykorzystywać. Miłym akcentem był też kilkuminutowy debiut 17-letniego Antoniego Klukowskiego. Trochę więcej czasu na skrzydle dostał też Olaf Korczakowski i robił to co do niego należało, wchodził w pojedynki i ścigał się na prawym boku. Niech to będzie początek czegoś pozytywnego w naszej drużynie, bo Pogoń nie ma zbyt wielu opcji w ataku i musi szukać nowych postaci w formacji ofensywnej. Stawianie na młodzież jest koniecznością i ma sens długofalowy.
Teraz nastąpi przerwa na reprezentacje, potem mecz w Gdańsku z Lechią, 23 listopada. To z pewnością będzie kolejny zimny wieczór, jednak ja pamiętam taki z miłym zakończeniem, gdzie charakterny Adam Frączczak, z zimną krwią wykończył rzut karny, a wcześniej posilił się batonikiem rzuconym z trybun. Kto wie, może trener sięgnie do rezerw po Adama, aby wzmocnił nasze szyki w ataku, bo wyraźnie nie jest u nas z tym zbyt dobrze…
A i bardzo ważne. Nie może być już dłużej tak, że każdy nas robi jak chce na wyjeździe. Czas postawić sprawę honorowo.
Żarty się skończyły!
Proponuje zatem taki układ honorowy dla klubu, piłkarzy i kibiców.
Jeśli w Gdańsku znowu przytrafi się porażka, Pogoń jako klub powinna zrekompensować koszty wyjazdu i zakupu biletów na Lechię każdemu kibicowi Pogoni. Te koszty może Pogoń podzielić na pół z piłkarzami. Nie może być dłużej tak, że na wyjazdy dojeżdżają tylko kibice i dlatego, aby zdopingować piłkarzy do zwycięstwa, trzeba podejść do sprawy honorowo.
Taki układ zgłaszam Pogoni ku uwadze oficjalnie tu i teraz i oczekuje odpowiedzi na przedmeczowej konferencji prasowej z Lechią Gdańsk.
Także kapitan Grosicki nawarzył nam cierpkiego i mocno gorzkiego piwa, którego nikt nie chce teraz pić i będzie musiał sam z tym tematem zostać do następnego meczu. Czas wziąć się w garść i nie rozmieniać się na drobne, jak w jakimś kasynie. W zeszłym sezonie był najlepszym piłkarzem ekstraklasy, a w tym jest cieniem samego siebie. Pogoń potrzebuje szybkiego i skutecznego Kamila i warto byłoby znaleźć właściwe panaceum na to, co wszyscy widzą.
Kapitan obiecał nam przecież powrót na Narodowy, na wygrany mecz o trofeum Pucharu Polski…
Czyżby to miały być tylko puste słowa rzucane na wiatr?
Bo z taką skutecznością a właściwie jej brakiem, to nic z tego nie będzie.
Oczekujemy mocnej odpowiedzi piłkarskiej w kolejnych meczach.
Teraz to już sprawa honoru, albo się go ma, albo nie!
Fakty meczowe:
Pogoń: 77. Valentin Cojocaru – 17. Jakub Lis (81, 27. Olaf Korczakowski), 25. Wojciech Lisowski, 23. Benedikt Zech (89, 21. João Gamboa), 32. Leonárdo Koútris – 22. Wahan Biczachczjan (89, 46. Antoni Klukowski), 7. Rafał Kurzawa, 19. Kacper Łukasiak (61, 8. Fredrik Ulvestad), 10. Adrian Przyborek (61, 20. Alexander Gorgon), 11. Kamil Grosicki – 9. Efthýmis Kouloúris.
Radomiak: 1. Maciej Kikolski – 24. Zié Ouattara, 4. Rahil Məmmədov, 29. Raphael Rossi, 23. Paulo Henrique – 13. Jan Grzesik (66, 27. Rafał Wolski), 77. Chrístos Dónis, 10. Roberto Alves (70, 28. Michał Kaput), 6. Bruno Jordão (89, 88. Francisco Ramos), 7. João Peglow (89, 70. Vágner Dias) – 17. Leonardo Rocha.
Żółte kartki: Zech, Kurzawa – Paulo Henrique.
Sędziował: Piotr Lasyk (Bytom).
Widzów: 13 803.
Zdjęcia: Marcin Zapart
Cześć.
Dla mnie Marcin numer jeden na boisku w tym meczu to Rafał Kurzawa i nie biegał bezmyślnie jak oszołom tylko bardzo mądrze dogrywał piłki.I teraz …z czego więcej wynika…? Z tych podań czy biegania młodych. Co jest większa wartością? I co więcej przynosi?
Głowa przede wszystkim plus fizyczność i technika . A wiesz dlaczego? Bo to można wytresować, a myślenia niestety nie można nauczyć. To się po prostu ma. Ale jak na poziomie akademii ojciec może wychodzić miejsce dziecku to czego później spodziewać się poziomie ekstraklasy.
O Grosickim się nie wypowiadam. Swoje wiem. Jest nieprofesjonalny.
Jest taki przesąd, żeby przed maturą nie ścinać włosów . Wczoraj na boisku widziałam przynajmniej czterech po takich zabiegach. To na pewno dlatego przegrali🤣🤣🤣.
I mam do Ciebie prywatne pytanie . Jak na to wszystko reaguje Twój osobisty dziesięcioletni syn?
Mój trafnie przez całe wydarzenie meczowe punktuje błędy tych panów…
Wczoraj jednak przezsedł samego siebie.
Schowany za drzwiami, oglądając końcówkę meczu, głosem kapłana zaśpiewał.
Wieczny odpoczynek racz im dać Panie, a światłość wiekuista niechaj im świeci.
Niech odpoczywają w pokoju wiecznym.
Amen.
To nie wymaga żadnego komentarza.
Amen.
Mój mały misiek na całe szczęście nie oglądał tego meczu. Ma tą radość z życia, że nie tylko samą piłką żyje. W tym samym czasie był gwiazdą na scenie, w operze i trochę przyaktorzył, jakby to Majdan powiedział…Ale fakt jest taki, że synek nie potrafi oglądać całych meczów Pogoni i gdy przegrywają, zanosi się płaczem i zmienia pokój, idzie się bawić i tyle. Jak nasze gwiazdy nie obudzą się teraz, to w ten sam sposób postąpią kibice i odwrócą się plecami do Portowców. Już teraz było niespełna 14 tyś kibiców na 21 tyś możliwych. Zatem spadek frekwencji jest zauważalny i odczuwalny w kasie klubu. Zobaczymy ilu przyjdzie na Jagiellonie i potem na Zagłębie. Będzie na pewno zimno, komu będzie się chciało marznąć by oglądać naszych piłkarzy? Ja sam nie wiem, czy zdecyduje się na taki dyskomfort…brrrr. W ostatnim meczu raził brak skuteczności, sama gra mogła się podobać. Było wiele szybkich akcji z obu stron, no ale tyle nie wykorzystanych sytuacji, to już jakiś kabaret. W tym meczu Pogoń wybiegała najwięcej kilometrów w sezonie, powinna była przełożyć to na zwycięstwo, bo było z czego. Niestety nasza kopiejka nie dał rady wybrać trzeźwym okiem właściwego rogu bramki młodego bramkarza Radomiaka, który nakrył nasze turbo czapką. Taka smutna prawda meczowa. Oby chłopaki honorowo podeszli po pozostałych meczów i pokazali, że mają jaja. Chcemy samych zwycięstw do przerwy zimowej. Rafał to zawsze generał i warto go mieć w środku pola, potrafi rozegrać akcje w dobrym, właściwym tempie i najlepszym kierunku…Dobrze skonstruowana drużyna musi mieć tych, co fortepian dźwigają i tych co na nim grają. Młodzi zanim nauczą się grać na fortepianie, muszą go najpierw podźwigać i po to są potrzebni w drużynie. I teraz chodzi o to, by nasi wirtuozi grający na fortepianie nie marnowali energii naszych dźwigozaurów i wykorzystali momenty z koncertu zespołu i unikali pokus z „afterparty”. To tylko tyle i aż tyle! Potem wszyscy będziemy bić brawo…
A no właśnie….najwięcej biegali Marcin. Ale co z tego wyniknęło?
Widziałeś wczorajsze dwa widowiska?
Aż miło było patrzeć.
Ja nie napisałam, że młodzi są niepotrzebni( nie po to nasi chłopcy wypruwaja swoje młode żyły na boisku,obaj lewonożni, obaj to kochająvy). Tylko czy to akurat Ci młodzi? Szepnął mi ktoś kto tam jest przebywa z tymi chłopakami i według mojej oceny jest bardzo mądrym człowiekiem.
Dwóch coś potrafi i chce.
I padły nawet nazwiska . A tych co jeszcze nie ich czas też padły nazwiska. Chyba nikt nie wie tego lepiej niż ktoś kto jest tam w środku…
Nie wiem czy nasze Kochane Syny będą mieć taką determinację w kibicowaniu jak my….
Bo ja też Marcin chcę żeby wygrywali. Ale wygląda to jak wygląda.
Ironia losu jest taka, że w tym sezonie najwięcej Pogoń przebiegła z Radomiakiem i akurat ten mecz przegrała. Nie mogło być inaczej, no bo jak drużyna gra na Grosika i Kulu a Ci nie strzelają, są nieskuteczni to tak musi się zakończyć. Oby nie był to tylko taki piłkarski poker, gdzie drużyna miała grać na Grondola a tamten miał marnować wszystko, bo tak był ustawiony mecz spodziewaną korzyścią indywidualną…Ja wierzę, że powód indolencji był inny i raczej wiąże się z kacem jakiego kapitan pewnie jeszcze miał podczas meczu. To tylko takie moje przypuszczenia i nic więcej. Młodzi niech wchodzą mocno do składu, cisną i walczą o pierwszy skład. To jedyna nadzieja na przyszłość. Naszym synkom też będziemy kibicować i uczyć ich kibicowania Pogoni od małego na całego. Bo kibicem się jest przez całe życie a nie tylko bywa podczas krótkich, miłych momentów. Tymczasem mamy przerwę na reprezentacje i oczekujemy na Styczeń i jakiś zmian w Pogoni wówczas, wg tego co napisał Grosik pare dni temu. Dość enigmatycznie to zawarł ale pewnie ma coś na myśli, że w styczniu mamy coś zobaczyć…że ma mu zależeć, a oni wtedy nie grają akurat… Sam jestem bardzo ciekawy, czego oprócz kaca i podwyżek cen można spodziewać się po imprezie sylwestrowej. No, ale poczekamy zobaczymy…
Tam ewidentnie coś się dzieje. Mental, mentalem, ale coś tam nie pyka. Oficjalnie nic nam nikt nie powie. Albo za starzy i zmęczeni albo niezorganizowani, niedotrenowani, nieprzygotowani. Może piłka za lekka i wiatr znosi haha. Oni ewidentnie potrzebują też okulisty, a nie panią od mentalu
No, do końca sezonu stadion będzie świecił pustkami. Nikt nie chce być świadkiem końca
Trochę wiary
A czy ja dobrze pamiętam, że Grosik wrócił do Pogoni mówiąc, że chce pomóc …. zdobyć Mistrza?
O ironio!!!
Mówił, mówił i co z tego wynikło???
No napisane w punkt. Nic dodać, nic ująć Pana artykuły są kwintesencją tego cyrku. I znowu będzie „chłopaki nic się nie stało”?