10 lat Adama Frączczaka w Pogoni
4 marca 2011 roku, a więc dokładnie 10 lat temu, po raz pierwszy w barwach Pogoni Szczecin zagrał Adam Frączczak.
Od tego czasu, bez żadnej przerwy, jest związany z Dumą Pomorza. Jest kapitanem zespołu, najbardziej zasłużonym dla klubu zawodnikiem w obecnej kadrze, a także jednym z najbardziej znaczących w całej historii klubu.
Adam wystąpił w granatowo-bordowych barwach już 280 razy. To ścisła czołówka w całej 72-letniej historii klubu. Więcej niż tak zasłużeni piłkarze jak Zbigniew Kozłowski, Kazimierz Sokołowski, Krzysztof Urbanowicz, Marek Włoch, Henryk Wawrowski czy wujek Adama – Wojciech Frączczak. 33-latek wkrótce może minąć w tej klasyfikacji kolejne legendy – Marka Szczecha oraz Adama Kensego. Do czołowych pod tym względem piłkarzy – Mariusza Kurasa, Leszka Wolskiego i Andrzej Miązka – strata jest oczywiście znacznie większa. Wszyscy zagrali dla Pogoni ponad 400 meczów.
Na 10 lat składa się dziewięć pełnych sezonów, pół sezonu 2010/2011 oraz ponad połowa obecnego. Piłkarzy grających obecnie w ekstraklasie, którzy dłużej nieprzerwanie reprezentują jeden klub można wymienić na palcach jednej ręki. To Rafał Boguski z Wisły Kraków, Mariusz Pawelec ze Śląska Wrocław oraz Jakub Szmatuła z Piasta Gliwice.
Wszystko zaczęło się od rundy wstępnej Pucharu Polski w sierpniu 2009 roku. Pierwszoligowa Pogoń zagrała z trzecioligową Kotwicą Kołobrzeg. Po zaciętym boju i dogrywce padł hokejowy wynik 7:5 dla Portowców. Jedną z bramek dla kołobrzeżan zdobył 22-letni Adam Frączczak. To wtedy jego nazwisko zapisane zostało w notesach władz Pogoni. Upłynęło jeszcze sporo czasu, zanim Adam faktycznie trafił na Twardowskiego.
Dopiero po 1,5 roku drogi Adama Frączczaka i Pogoni Szczecin skrzyżowały się na dobre. W przerwie zimowej sezonu 2010/2011 znalazł się w szerokiej grupie zawodników testowanych piłkarzy. Szkoleniowców przekonał do siebie tylko on oraz inny gracz z naszego regionu – Radosław Wiśniewski. – W tych testmeczach wzięło nas udział wielu. W trakcie testów byliśmy zakwaterowani w hotelu „Marina” obok stadionu. Spaliśmy po 7 osób w pokoju – wspomina z uśmiechem Adam.
– Od początku było widać, że to zawodnik z potencjałem i możliwościami. Okazało się, że to był bardzo dobry krok klubu. Adam przez te wszystkie lata tworzy swoją legendę i nadal ją tu buduje. Pamiętam, że w pierwszych dniach był nieśmiały, bardziej niż teraz. Od początku było widać, że ma charakter. Przez te lata trochę się zmienił. Sam o sobie w formie żartu mówi, że na początku był dryblującym pomocnikiem – mówi Robert Kolendowicz, kolega z drużyny, a obecnie trener w sztabie Pogoni. – Dzieliliśmy jedną szatnię. Adam cały czas był ważną postacią w szatni, gdy ja jeszcze grałem w piłkę, a teraz myślę, że jest jeszcze ważniejszą. Wywalczyliśmy wspólnie awans do ekstraklasy. Nasze relacje się nie zmieniają. Mam do niego wielki szacunek za cały czas, który jest w Pogoni. Teraz jest także wzorem dla młodych zawodników. Chciałbym mieć w szatni jak najwięcej piłkarzy z takim charakterem. Zmieniło sie wielu trenerów i graczy, a Adam jest tu cały czas. Jego obecność pomagała i pomaga w rozwoju wielu zawodnikom. Jest nieocenionym człowiekiem dla naszego zespołu.
Od samego początku swojej przygody z Portowcami „Frączu” był ważną postacią drużyny. Występował na wielu pozycjach. Zaczynając od ataku, przez oba skrzydła, środek pola, aż po obie strony defensywy. Aż do sezonu 2017/2018 był sportowo wiodącą postacią zespołu. Wiele zmieniło się w sezonie 2018/2019. Rozgrywki zaczął jako podstawowy piłkarz, a po kilku kolejkach nadeszła informacja, że wykryto u niego zmianę ogniskową w przysadce mózgowej. Przez kolejne miesiące Adam przechodził leczenie, by wrócić do gry w maju 2019 roku.
57-razy wyprowadzał zespół na boisko jako kapitan. Oczywiście opaskę nosił częściej, bo wiele razy, szczególnie w ostatnim czasie, przejmował ją wchodząc na boisko z ławki rezerwowych.
Nie było żadnego sezonu, w którym Frączczak nie zdobyłby chociaż jednego gola dla Dumy Pomorza. Łącznie ma ich na koncie 68. Strzelał nawet w sezonach, w których długimi okresami zmagał się z kontuzjami mięśniowymi i chorobą.
– Kiedy Adam do nas trafił, wyglądał na dużego zadziorę. Od samego początku widać było, że to chłopak, który nie odstawi nogi i będzie walczył do upadłego o swoje, dla siebie i dla drużyny. Ta cecha jest zauważalna u niego zawsze. Każda osoba, która go zna, potwierdzi to. Może niektórym wydaje się, że trudno z Adamem złapać kontakt, ale to tylko pierwsze wrażenie. To bardzo pozytywny człowiek, zawsze chętny do pomocy. Nie gram już w Pogoni od wielu lat, a cały czas trzymamy kontakt. Znają się nasze rodziny i wiemy, że gdyby coś się działo, to możemy na siebie liczyć. Gdyby był osobą konfliktową, to na pewno nie spędziłby tak długiego okresu w jednym miejscu – podkreśla Maksymilian Rogalski, obecnie trener-koordynator Akademii Pogoni. – Swego czasu był jak kameleon, dostosowywał się do pozycji, którą wybierali dla niego trenerzy. Najlepiej czuje się jednak jako napastnik. Radził sobie na boku pomocy i obrony. Jego uniwersalność związana jest z charakterem. To nie jest chłopak, który narzeka. Robił swoje, zawsze był i nadal jest wartością dodaną Pogoni. Poza tym to megafajny człowiek. 10 lat w klubie pokazuje, że to Portowiec z krwi i kości. Rzadko się zdarza, że piłkarz tak długo grał w jednym klubie. To chłopak z naszego regionu. To nie przypadek, że jest na Twardowskiego tak długo.
Redaktor/dziennikarz w PortowaDuma.pl
Kibic Pogoni Szczecin, pasjonat piłki nożnej.
Komentarze
10 lat Adama Frączczaka w Pogoni — Brak komentarzy
HTML tags allowed in your comment: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>