ECHO PORTOWCÓW: Jacek Cyzio część. 2
A.Sz:
– Co pamiętasz jeszcze z pobytu w Turcji ?
J.C:
– Zadzwonili do dwudziestu pięciu piłkarzy Trabzonsporu i w tym gronie znalazłem się i ja. Razem z Senol Gunes-byłym trenerem Trabzonsporu. Jest to turecka ikona piłki, stadion nosi jego nazwę, jest też obecnie trenerem reprezentacji. Władze Trabzpnsporu poprosili nas do akcji, odnośnie zamachu. Dzwonili np. do mnie, wszystko było nagrywane i musiałem prosić o pozostanie w domu. Żeby przestrzegać tych zaleceń. Mam satysfakcję z tego tytułu, bo oprócz Pogoni, która co jakiś czas mnie zaprasza, powiedzmy- raz na dziesięć lat, to Oni robią to trzy, cztery razy do roku. Dodam też, że Legia Warszawa, absolutnie nic nie robi, jakby nie pamiętała o swoich byłych piłkarzach. Finał Pucharu Europy w 91 roku, gdzie grałem w tym meczu-cisza, a w Turcji pamiętają o wszystkim i wszystkich. To są tylko te dwa kluby co nie zapominają o mnie. Jest to bardzo miłe, człowiek sobie wtedy przypomina czasy jak grał w piłkę. Spotykam byłych piłkarzy z boiska.
A.Sz:
– Jacku, w Turcji grali nie tylko znakomici piłkarze ale i bramkarze. Czy pamiętasz kogoś szczególnie ?
J.C:
– Miałem przyjemność poznać znakomitego belgijskiego zawodnika, grającego na pozycji bramkarza-Jean Marie Pfafa.
Bronił bramki Trabzonsporu, rok przed moim przyjściem do tego klubu. Najlepszy bramkarz w 87 roku, na świecie. Zaprosili nas na otwarcie nowego stadionu Trabzonsporu, wchodzę do hotelu, a tam siedzi Jan Marie. Nie miałem okazji go nigdy poznać osobiście. Wstał, przywitaliśmy się, jak byśmy się znali od lat. Nigdy się nie widzieliśmy, ale piękne jest to, że wszyscy wzajemnie szanują się. Zastanawiałem się, w jakim języku mam z nim rozmawiać. Jak już usiedliśmy do rozmów, to zabrakło nam czasu, żeby sobie powspominać tamte lata, przedłużyło się do czwartej nad ranem. Stadionu nie otworzyli, bo był zamach. Zorganizowali spotkanie z kibicami w centrum miasta, wyglądało to jak kiedyś pochód pierwszomajowy. My idziemy z Jan Marii na czele, za nami i po bokach kilkutysięczne tłumy. Wszyscy śpiewają na naszą cześć piosenki klubowe. Niesamowite, że człowieka, po tylu latach, spotyka taka wdzięczność, szacunek ze strony klubu. Z przyjemnością o tym mówię, z przyjemnością się tym chwalę-bo jest czym. Nie każdy piłkarz coś takiego doświadczył. Wielu grało w Niemczech, Anglii, Francji i innych krajach, ale ja jestem pierwszym Polakiem w Trabzonsporze, po mnie było paru innych i na razie żaden nie został doceniony. Najdłużej grał Adrian Mierzejewski, najbardziej doceniają Szymkowiaka, ale on nie chce tam bywać. .
A.Sz:
– Opowiadałeś jak strzeliłeś te dwa karne Jarkowi Bako. Czy wspominaliście te wydarzenia po latach?
J.C:
– Tak, na każde święta wspólnie z Turcji do domu lataliśmy jednym samolotem. Wtedy w Turcji grali z nami Romek Kosecki, Kupcewicz. Taka grupa ludzi, mieliśmy całą Biznes Class wykupione przez kluby. Przypominałem mu wiele razy jak wiele karnych wpuścił i wiele obronił. Mój pierwszy karny – jest, był i będzie dla mnie ważny. Pomimo, że później strzelałem mnóstwo karnych w innych klubach, to ten pierwszy był najważniejszy i często go wspominam.
A.Sz:
– Jacku, opowiedz jak wyglądało Twoje dalsze życie po okresie spędzonym w klubach Pogoni, Legii, Trabzonsporze .
J.C:
– Po Pogoni w 95 roku wracałem z żoną do Krakowa. Po drodze wpadliśmy towarzysko na mecz Zagłębie Lubin -Legia. W przerwie meczu podszedł do mnie działacz z Zagłębia Lubin i zaproponował kontrakt. Podszedłem do żony „nigdzie nie jedziemy, zostajemy tutaj” – powiedziałem.
Robiłem szybkie transfery.
Po pół roku zmienił się trener, nastał Adam Topolski i wykreślił z mojego kontraktu istotny punkt, w którym było zapisane, że z Zagłębia będę mógł odejść tylko w przypadku podpisania kontraktu z klubem zagranicznym.
Nie zgodziłem się i trener odsunął mnie od zespołu. Z perspektywy czasu rozumiem posunięcie trenera, sam będąc trenerem,też tak bym zrobił. Inaczej patrzyłem na to z pozycji zawodnika. Wiadomo, że każdy trener chce mieć zawodnika 'pewniaka’, a nie czekać kiedy podejdzie i powie 'Trenerze odchodzę’.
Po Zagłębiu Lubin trafiłem do Wawelu Kraków na dwa lata. Mieliśmy super zespół ,zgrany. Tylko nic nam nie płacili. Wróciliśmy z żoną do Warszawy.
W RKS Okęcie Warszawa, zacząłem pracę jako trener. Klub sponsorowany przez LOT. Parę lat byłem zatrudniony przez LOT, a pracowałem w klubie jako drugi trener z Władkiem Stachurskim. Włodek odszedł, a ja zostałem pierwszym trenerem.
Nagle LOT zaprzestał sponsorowania, poodchodzili zawodnicy i ja też.
Dostałem propozycję z Pelikana Łowicz i przepracowałem u nich dwa i pół roku. Utrzymywałem ich przed spadkiem, później graliśmy w barażach o pierwszą ligę, ale niestety nie udało się. Po roku znowu baraże, zajęliśmy drugie miejsce.
Awansowałem do pierwszej Ligi ,ale zatrudnili Marka Chojnackiego ,zaczął się wtrącać, nie było wyników. Zanim przyszedł ,to były znakomite wyniki: w ośmiu meczach zdobyłem siedem punktów. Za Chojnackiego- dziesięć meczów i nie zdobyłem ani jednego.
Marek miał inną wizję, a ja inną.
Wróciłem do Warszawy, zająłem się pracą w różnych klubikach…….i bez sensu. Człowiek tylko swoje nazwisko 'szarga’. Płacili w kratkę, chłopcom nic nie płacili, więc te wyniki były różne .A kto według kibica jest temu winien? Trener.
Nikogo nie miałem do pomocy. Kierownika w drużynie nie było…odszedłem.
Otworzyłem swoją Akademię i pracowałem w niej przez sześć lat. Uczyłem chłopców w wieku 5-9 lat i dawałem ich do różnych klubów. Niestety pandemia przerwała wszystko. Nie mieliśmy gdzie trenować.
W międzyczasie ,dostałem propozycję pracy w klubie koło Grodziska: LKS Chlebnia.
Dyrektorem sportowym został Julek Kruszankin. Chcą, żeby klub piął się w górę , jest sponsorowany przez Gminę Grodzisk. Zadzwonili i zgodziłem się. Pracuję z chłopcami z rocznika 2011. Mamy doskonałe warunki do pracy, do rozwoju. Jest tam aż pięć boisk treningowych – trawiastych i jeszcze budujemy jedno, główne z trybuną. Obecne główne boisko zostanie zmienione na sztuczną murawę i będzie zadaszone. Będziemy mogli trenować cały rok. Nie trzeba będzie szukać, wynajmować, jeździć.
Wahałem się, czy dobrze robię przyjmując tę pracę, ale przekonali mnie warunkami, wizją. Zaprosili na rozmowę do burmistrza Grodziska w sprawie banera zachęcającego dzieci do wzięcia udziału w projekcie. Dzieciaki przyjeżdżają do nas z Grodziska i okolic. Wiadomo, że dzieci z rejonów wiejskich ciężko jest wyciągnąć, więc dzięki tej reklamie, wierzę , że się uda i dzieciaków będzie coraz więcej. Jest to praca rokująca wiele możliwości, z perspektywą, rozwojowa. Dlatego też zgodziłem się na nią.
Działalność mojej akademii jest zawieszona, ale w każdej chwili będę mógł ją reaktywować. Ma swoją renomę. Dzieci miały efekty swojej pracy a rodzice byli zadowoleni. Chcę swoją wiedzę przekazywać podopiecznym. Małe dzieci trzeba uczyć wszystkiego.
Tyle na temat mojej pracy.
Jestem już dziadkiem Jackiem .Syn mieszka koło Krakowa, mam wnusię. Córka nasza wyszła za mąż rok temu. My zostaliśmy z żoną w Warszawie.
A.Sz:
– Podpatrujesz Pogoń ? Jak według Ciebie radzi sobie w tych rozgrywkach?
J.C:
– No pewnie, cały czas obserwuję. Byłem na meczu w poprzednim sezonie z Jagiellonią . Remis 2:2 i rzut karny w ostatnich minutach. Ja mam chyba taki niefart 😉 Na poprzednim meczu też byłem na Jagielloni i też był remis …i chyba karny.
A.Sz:
– Zapraszamy Ciebie do Szczecina na inne mecze .
J.C:
– W tej klasie rozgrywkowej nie ma problemu. Z przyjemnością jeżdżę do Szczecina. A moja żona, mimo, że warszawianka – zawsze chciała zostać na stałe w Szczecinie. Ale życie wytyczyło nam inny kierunek.
A.Sz:
– Ale jeszcze wszystko może się zdarzyć.
J.C:
– My już tyle razy się w życiu przeprowadzaliśmy, że jeszcze jeden raz nie stanowiłby problemu.:) Może jeszcze …przeprowadzimy się do Szczecina 🙂 Żeby mieć bliżej nad morze.
A.Sz:
– Jacku, powiedz jeszcze kilka słów do kibiców .
J.C:
– Z kibicami mam same dobre wspomnienia. Atmosfera na Pogoni była zawsze wyśmienita.Kibice w tamtych czasach ,jeździli z nami po całej Polsce i widzę , że teraz jest podobnie. Niech wspierają zespół bez względu czy im czy idzie, czy nie idzie gra, bo piłkarz tego potrzebuje. Nie zawsze można grać jak się chce. Kibicuję Pogoni bardzo i chciałbym , żeby zdobyła to upragnione mistrzostwo, przynajmniej Puchar Polski, którego nie ma. Aby w końcu były te upragnione Puchary. W tej całej układance , kibice są bardzo ważni. Pogoń sponsorów zdobędzie i niech ich będzie coraz więcej.
Życzę mistrza klubowi, dyrektorowi Dariuszowi Adamczukowi. Pozdrawiam Darka, pozdrawiam Prezesa Mroczka i Grzesia Matlaka.
Apel do kibiców- pomagajcie jak do tej pory, a nawet więcej.
Będzie piękny stadion, super miejsce dla Was i dla drużyny. Mam nadzieję, że będę mógł przyjechać a może dostanę zaproszenie na otwarcie, tak jak dostałem od Trabzonu 🙂
Dziękuję za miłą rozmowę i do zobaczenia w Szczecinie.
A.Sz:
– Również, dziękuję za rozmowę.
Autor: Andrzej Szewczyk
Foto: archiwum Jacek Cyzio
Komentarze
ECHO PORTOWCÓW: Jacek Cyzio część. 2 — Brak komentarzy
HTML tags allowed in your comment: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>