ECHO PORTOWCÓW: Marcin „Guma” Gumowski
Zapraszamy do wywiadu jaki z Marcinem Gumowskim , wychowankiem i byłym bramkarzem Pogoni Szczecin przeprowadził Andrzej Szewczyk.
A. SZ:
– Marcin, jak zaczynałeś w Pogoni, co pamiętasz z twoich początków?
M. G:
– W Pogoni byłem, od drugiej klasy szkoły podstawowej. Moim pierwszym trenerem był Zbigniew Piasecki. Bardzo dobry trener, któremu wiele zawdzięczam. Natomiast pierwszy trening bramkarski, zrobił mi Ś.P. Florian Krygier. Było to na głównej murawie stadionu przy ul. Twardowskiego, tuż za bramką. Wyobraźcie sobie, jakie to było przeżycie dla tak młodego chłopca jak ja. Chciałbym też zaznaczyć, że trener Ś.P. Włodek Obst, pozostanie w mojej pamięci na zawsze, ponieważ też wiele mu zawdzięczam. W lidze siedziałem tylko na ławce rezerwowych. Oficjalnie zagrałem w Pucharze Polski. Dokładnie nie pamiętam, ale chyba z Górnikiem Polkowice, Ruchem Chorzów i
Zagłębiem. Pamiętam także mecz z Szombierkami Bytom, na który zabrał mnie mój tata. Natomiast w meczach Pucharu UEFA, jak Pogoń grała z Hellas Verona i FC Köln, to podawałem piłki na murawie jako trampkarz. Zająłem także 4 miejsce w mistrzostwach Polski z juniorami Pogoni Szczecin.
A. SZ:
– Jesteś w gronie piłkarzy, którzy zdobyli w Wicemistrzostwo Polski. Ty je zdobyłeś w 2001 roku pomimo, że Pogoń tych tytułów nie ma wiele. Jak wspominasz ten okres?
M. G:
– Wspominam bardzo pięknie. Był to mój pierwszy okres, jak wszedłem do pierwszego zespołu. Do szatni, gdzie byli tacy piłkarze jak Kaziu Węgrzyn, Grzesiu Mielcarski, Jurek Podbrożny, Jacek Bednarz i mógłbym tak wymieniać ich jeszcze wielu. Mnóstwo fajnych zawodników. Wyjeżdżałem z nimi na mecze i na obozy. Jestem dumny, że mogłem być częścią tej drużyny.
A. SZ:
– W 2001 roku, byłeś w kadrze zespołu na mecz o Puchar UEFA z Fylkir Reykjavik – co się wtedy stało?
M. G:
– Tak. Pamiętny mecz. W tym meczu miałem przyjemność siedzieć na ławce, a także rozgrzewać Wojtka Tomasiewicza przed meczem. Fakt faktem, że liczyłem na występ w tym meczu, ale nie dane mi to było. Wiemy wszyscy jak się skończył ten mecz. Była to wielka kompromitacja całego zespołu. Szkoda, bo był to zespół, który powinniśmy przejść. Historia pokazała, że nie zawsze faworyt wygrywa. Bardzo przykra sprawa. Wiele przykrych słów usłyszeliśmy od kibiców i nie tylko od nich. To było bolesne, ale myślę że też i słuszne. Było to uzasadnione, że mieli pretensje za ten mecz do nas.
A. SZ:
– Mówiłeś, że miałeś nadzieję zagrać w tym meczu, ale byli jeszcze Wojtek Tomasiewicz i Siergiej Szypowski.
M. G:
– Tak, ale w tamtym momencie Siergiej, w jednym z meczów ligowych ze Śląskiem Wrocław, doznał kontuzji barku. W tej sytuacji zostałem tylko ja i Wojtek. Wiadomo jak to młody chłopak. Zawsze marzyłem o takim występie. Trenuje się właśnie po to, żeby móc wystąpić w takich meczach. Pucharowych czy reprezentacyjnych. A szkoda, bo szansa była ogromna. Trener postawił na Wojtka Tomasiewicza i taki był wybór. Ja to uszanowałem. Szkoda, że tak szybko ta przygoda z pucharami się skończyła.
A. SZ:
– Pogoń jeszcze raz grała w Pucharach. Był to mecz z SK Sigma Ołomuniec, gdzie szybko odpadliśmy z pucharów.
M. G:
– Teraz z perspektywy czasu jak patrzę na to wszystko to jestem spokojny, że w przeciągu kilku lat na pewno one powrócą. Tym bardziej jak wszyscy widzą, jak to się wszystko rozwija. Zarządzanie klubem, infrastruktura itd. Jeśli wszystko będzie robione z głową jak teraz, to ten czas „Mistrza” w końcu nadejdzie. Ja zawsze marzyłem o nowym stadionie, więc stadion będziemy mieli nowy i zobaczymy co będzie z tym ,,Mistrzem” .
A. SZ:
– Powiedz jeszcze o drużynie Pogoni z tamtego okresu. Bramkarzy było wtedy kilku na poziomie.
M. G:
– Chciałem grać, ale z takimi nazwiskami jak Majdan, Szypowski, Tomasiewicz, czy Olszewski, ciężko było wygrać rywalizację. Walczyłem ostro, ale trener Mariusz Kuras nie postawił na mnie, tak jak trener Janusz Wójcik czy Edward Lorens. Dla mnie było to bardzo rozwojowe, bo wiedziałem, ile mi brakuje do ich poziomu. Ja natomiast będę się zawsze pozytywnie wypowiadał na temat Radka Majdana, bo zawsze to był dla mnie wzór sportowca. Podpatrywałem jego z trybun, jak byłem jeszcze kibicem. Później miałem okazję dzielić z nim szatnię, choć w szatni miałem miejsce obok Macieja Stolarczyka. Zawsze imponowała mi jego determinacja w treningu, nie odpuszczanie i jego wola walki, żeby być najlepszym. Dla mnie wiadomo, że była to ciężka sytuacja, ze względu, że miałem takich konkurentów. Widocznie tak musiało być. Wspominam ten okres bardzo dobrze.
A. SZ:
– Pamiętasz mecz w PP z Lechem Poznań i serię 15 rzutów karnych?
M.G:
– Oczywiście. Tutaj z tym meczem jest pewna historia i to dosyć ciekawa.
Do Poznania, trener Kuras wziął do podstawowego składu Sławka Olszewskiego. Kto był drugim bramkarzem, nie pamiętam chyba Wojtek Tomasiewicz? A ja, ze względu że jestem wychowankiem klubu, poprosiłem kierownika i trenera Kurasa, czy mógłbym na ten mecz jechać z nimi. Pojechałem na ten mecz jako kibic, ale byłem z zespołem wszędzie. W szatni, na odprawie, na rozgrzewce. Później tylko sędzia oddelegował mnie na trybunę, tuż za naszą ławkę rezerwowych. Takich emocji chyba nie przeżywałem już nigdy. Tym bardziej że graliśmy z Lechem, a wiadomo, jak Szczecin z Poznaniem żyje. Były i są to prestiżowe mecze. Tyle rzutów karnych już chyba nie było więcej w PP.
Norbert Tyrajski wyprawiał tam cuda. Rzucał w naszych kibiców racami. co mi nie podobało, a tym bardziej kibicom ze Szczecina. Osobiście znam Norberta i wiem, że to były emocje. Mimo wszystko tak nie powinien zrobić. Wspomnę jeszcze, że Norbert jest z Pyrzyc, ale to był jego wybór. Tym bardziej nie wystąpiłbym przeciwko Pogoni jak i jej kibicom.
Dodam jeszcze, że są dwa kluby w Polsce, z którymi na pewno nie podpisałbym kontraktu. Są to Cracovia i Lech Poznań.
A. SZ:
– Młodsi kibice tego nie pamiętają. Ty z trenerem Mariuszem Kurasem na ławce, a po przeciwnej stronie trener Baniak, Grzesiu Matlak, Artur Bugaj…
M. G:
– Z Grzesiem i Arturem znamy się osobiście. Jak jestem w Szczecinie rzadko niestety, ale zawsze się spotkamy. Zamienimy parę zdań, jeżeli tylko czas nam na to pozwoli. Co do meczu, to mieli dużo szczęścia, trzeba przyznać szczerze.
A. SZ:
– Odszedłeś z Pogoni, co było powodem?
M. G:
– To był moment, gdy do Pogoni przyszedł Les Gordon. Sprowadzili do klubu bardzo dużą liczbę zawodników z całej Polski. Nam jako wychowankom powiedziano, że nie ma dla nas miejsca w klubie. Było to dla nas bardzo przykre i bolesne. Wiadomo jak Pogoń potem skończyła za Jego rządów. W tamtym okresie dużo zawodników z pierwszego zespołu Pogoni szukało klubów. Poszliśmy do klubu Zorza Dobrzany. Oprócz mnie dołączyli do Zorzy między innymi Arek Mysona, Rafał Andruszko, Rafał Piotrowski, Wojtek Kinczel i Łukasz Żebrowski. Mógłbym wymieniać jeszcze innych zawodników, ale nie pamiętam. Stworzyliśmy tam zgrany, fajny zespół. Drużyna była pomieszana z zawodnikami z Dobrzan i ze Stargardu. Spotkała mnie następna fajna przygoda w Pucharze Polski. Mieliśmy okazję zagrać z Lechem Poznań, z którym po rzutach karnych odpadliśmy z pucharów. Lech był wtedy prowadzony przez trenera Baniaka, z którym miałem przyjemność pracować w Pogoni. Jest to pierwszy trener, który zabrał mnie na obóz sportowy z Pogonią do Sosnowca i bardzo miło to wspominam.
A. SZ:
– Marcin, następnym klubem był Chemik Police.
M. G:
– W Chemiku spędziłem bardzo dobre pięć lat, które zakończyły się awansami z IV ligi do III i z III do II ligi. Później przeniosłem się do Vinety Wolin. To był ten okres, jak już powoli przestawałem grać w piłkę przed wyjazdem do Gdańska. Grając w Vinecie doznałem kontuzji na stadionie Energetyka Gryfino, gdzie wcześniej spędziłem też fantastyczny okres. Doznałem urazu barku i niestety już później nie było tak samo jak przed kontuzją.
Powiem szczerze, że nie pamiętam kto był wtedy trenerem Pogoni. Jako szesnastolatek pojechałem na obóz do Gdańska. Wtedy bramki, bronił Wojtek Tomasiewicz. W tym samym czasie stworzył taki stwór. Było to modne w tamtym okresie w Polsce. Była to drużyna Lechia-Olimpia Gdańsk. Pamiętam jak dziś, że dostałem zaproszenie od trenera na ten mecz, co bardzo mnie zdziwiło. Nie mam pojęcia do tej pory, dlaczego tak się stało. Czy to było jakieś wyróżnienie? Nie wiem. Przegraliśmy ten mecz 2:0, po bramkach Emmanuela Tetteha.
Życie bardzo fajnie zatoczyło koło. Teraz od 13 lat mieszkam tu w Gdańsku.
A. SZ:
– Ciągnęło Ciebie na stadion, na murawę, ale przecież miałeś jeszcze epizod futsalu.
M. G:
– Był to moment, że grałem w futsal w Pogoni 04 Szczecin. Na początku sprawiało mi to przyjemność ale później już nie. Futsal ma dużą kontuzjogenność bramkarzy. Ja jeszcze byłem bramkarzem, który był skoczny. A na hali ta gra bramkarza jest bardziej specyficzna. Po czasie jednak stwierdzam, że futsal jest wspaniała grą. Nawet pod tym względem, że trzeba wykazać dużo umiejętności bramkarskich, jak bloki czy stanie do końca. Mieliśmy też fajny zespół. Tam ponownie miałem przygodę z trenerem Kazimierzem Bielą.
A. SZ:
– Ale znalazłeś nawet moment, żeby grać w piłkę plażową.
M. G:
– Ja jestem takim człowiekiem, że muszę spróbować wszystkiego. Dotknąć wszystkiego w życiu, czy mi to pasuje, czy nie pasuje. Beach soccer, wspaniała przygoda. Pomimo tego, że jak graliśmy, to dopiero powstawała ta dyscyplina . Sponsorem wtedy była Kampania Piwowarska Lech. Mieliśmy dużo turniejów w weekendy. Mnóstwo ludzi poznanych. Grali ze mną Łukasz Żebrowski, Rafał Andruszko (drugi trener rezerw Pogoni Szczecin), Tomek Wydmuszek (obecny trener reprezentacji Polski) i Mariusz Raduszewski.
A. SZ:
– Zapytam Ciebie o staże trenerskie. Gdzie i jakie odbyłeś?
M. G:
– Do QPR, trafiliśmy z pomocą naszego znajomego Piotra Kotarskiego, który pomógł nam załatwić ten staż. Chcieliśmy jakiś zagraniczny staż, zobaczyć coś innego. Jak funkcjonuje akademia w Anglii czy Niemczech. Wybraliśmy więc Anglię. Pojechaliśmy do Quenns Park Rangers. Byliśmy pod tak ogromnym wrażeniem tego klubu, całej infrastruktury. Jeden ośrodek treningowy, w którym było piętnaście boisk treningowych i do tego budowali jeszcze jeden obiekt nowoczesny. W Polsce jest to niewyobrażalna ilość boisk na jednym obiekcie. W klubie spotkaliśmy również Pawła Wszołka, który nas oprowadził po Akademii. Miałem tam przyjemność poprowadzenia treningu bramkarskiego, dzięki uprzejmości trenera bramkarzy pochodzącego z Jamajki. Później dowiedziałem się w klubie, że nigdy wcześniej nie było to praktykowane. Byłem tam z dyrektorem Gedani 1922 Bartkiem Dolańskim, z trenerem Mateuszem Sitkiem i Pawłem Szajrychem.
Było to fantastyczne doświadczenie.
Staże miałem też w Zagłębiu Lubin, Arce Gdynia i Pogoni Szczecin. Dlatego w Pogoni, bo to Klub najbliższy memu sercu. Tam zawsze chciałem jeździć i będę jeździł, zwłaszcza, jak zbudują nowy stadion. Chcę zobaczyć i odwiedzić kolegów bramkarzy.
W Zagłębiu Lubin byłem dwa razy na stażu. Mieli bardzo dobrą opinię, co do techniki szkolenia bramkarzy. Świetne zajęcia prowadzone przez Tomka Króla.
Żeby być dobrym trenerem, trzeba ciągle się uczyć, rozwijać, dokształcać i brać udział w takich stażach. Nie wolno stać w jednym miejscu, trzeba czerpać inspiracje jak najczęściej.
A. SZ:
– Obserwujesz Pogoń i to co się w niej teraz dzieje?
M.G:
– Oczywiście. Ja zawsze Pogoni będę kibicował sercem. Wiadomo, że są mecze, gdzie faworytami nie są, ale ja jestem za nimi.
Moim zdaniem, na pewno będą w górnej połówce tabeli, w pierwszej czwórce. Mają wspaniałego bramkarza. Powiem głośno- mega transfer, wykonany przez działaczy Pogoni. Postawienie na Dantego, gdzie był tylko rezerwowym, myślę, że sprawdza się doskonale. Ekstra bramkarz.
Miałem przyjemność poznać Dantego Stipicę. To fajny człowiek i zawodnik.
A. SZ:
– Jak oceniasz pracę trenera Kosty Runjaicia ?
M. G:
– Myślę, że trener Kosta wykonuje dobrą robotę. Nie jestem w środku, więc nie mogę się wypowiadać na temat metod szkoleniowych. Z tego co obserwuję, to na pewno zawodnicy otrzymali coś nowego, pozytywnego. Kosta jest trenerem, który lubi dokładną pracę. Wiadomo jak w Polsce było.
Pracowało się ciężko, ale nie nad każdym elementem gry. A On połączył wszystko razem. Jestem dobrej myśli i będę trzymał za Pogoń kciuki, nawet w słabszych momentach.
A. SZ:
– Czym się obecnie zajmujesz Marcinie ?
M.G:
– Szkolę młodzież w Klubie Gedania 1922 Gdańsk. Pracuję w szkole mistrzostwa sportowego, która jest przy klubie z ósmą klasą. Do tego trenuję maluszków i szkolę bramkarzy od tych najmłodszych grup. Jako drugi trener, mam roczniki 2006 i 2014.
Pracowałem również jako trener bramkarzy z seniorami klubu. Super doświadczenie i lekcja na przyszłość. W klubie i szkole mamy stworzone wspaniałe warunki do treningu. Kadra trenerska i zarządzająca jest na najwyższym poziomie. Pracuje z nami trener Bogusław „BOBO” Kaczmarek, od którego wszyscy się uczymy. Bogate doświadczenie,które na pewno zaprocentuje.
A. SZ:
– Masz coś do przekazania kibicom granatowo-bordowych?
M.G:
– W tych ciężkich czasach, to przede wszystkim życzę mnóstwo zdrowia, cierpliwości i jeszcze raz cierpliwości. Miejmy nadzieję, że to wszystko się szybko skończy. Wszystkim kibicom życzę doczekania Mistrza. Pozdrawiam wszystkich sympatyków Pogoni w kraju i za granicą. Pozdrawiam całą PortowąDumę.pl. Chłopaków z mojego osiedla Reda w Szczecinie, gdzie graliśmy w piłkę od rana do wieczora i gdzie mieszkają moi rodzice. Pozdrawiam także cały Mierzyn.
Dziękuję Tobie Andrzeju za spotkanie i że przyjechałeś do mnie do Gdańska, żeby przeprowadzić ten wywiad.
A. SZ:
– Dziękuję ale też mam nadzieję, że na nowy stadion przyjedziesz jak wspomniałeś. Zapraszam Ciebie jako kibic i jako Portowa Duma. Za tydzień Pogoń gra tutaj z Lechią Gdańsk, jeżeli się nic nie zmieni odnośnie COVID-19.
M.G:
– Tak. Pogoń jak przyjeżdża do Trójmiasta czy na Lechię bądź Arkę ,a ja jak nie mam swoich obowiązków, to zawsze jestem na sektorze z kibicami Dumy Pomorza. „Duma Pomorza” jest tylko jedna i to w Szczecinie, pomimo że mieszkam teraz w Gdańsku. Wspieram ich całym sercem. Zawsze się będzie liczyć dla mnie Pogoń Szczecin, nie ważne gdzie będę przebywał.
A. SZ:
– Marcin, życzę tobie samych sukcesów w pracy trenera i do zobaczenia w Szczecinie. Dziękuję za rozmowę.
M. G:
– Dziękuję i do zobaczenia
Autor: Andrzej Szewczyk
Zdjęcia: z archiwum Marcina Gumowskiego.
Komentarze
ECHO PORTOWCÓW: Marcin „Guma” Gumowski — Brak komentarzy
HTML tags allowed in your comment: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>