Echo Portowców: SERGIO BATATA
Kolejne spotkanie i rozmowa. Tym razem spotkałem się z ulubieńcem kibiców Pogoni Szczecin. Z piłkarzem, człowiekiem niesamowicie sympatycznym :
Sergio Batata oraz z jego obecnym trenerem Robertem Dytrychem
Andrzej Szewczyk:
Sergio, kibice na pewno ucieszą się, że Ciebie odnalazłem . Jesteśmy w klubie Luciążanka Przygłów , niedaleko Piotrkowa . Towarzyszy nam prezes , trener Twojego obecnego klubu – Robert Dytrych. Tutaj grasz od półtora roku. Do Polski przyjechałeś w 1996 roku. W Pogoni pierwszy raz zagrałeś w sezonie 2000/2001. Później wracałeś jeszcze do Pogoni. Co z tych lat spędzonych w Szczecinie wspominasz i czym chciałbyś się podzielić z kibicami Pogoni ?
S.B:
Pierwsze moje mecze w Pogoni Szczecin zagrałem za Sabriego Bekdasa . Trenerem był wtedy Edward Lorens , tak zaczynałem . Pózniej za kadencji Ptaka, wróciłem do Szczecina. Moimi kolejnym trenerami byli: Bohumil Panik, Boguś Baniak, Mariusz Kuras . Mariusz był moim trenerem i przyjaciel poza boiskiem. Bardzo mi pomagał w klubie, jak i odnaleźć się w Szczecinie.
Dużo też mi pomagał Baniak, chociaż nie tak jak Mario. Boguś był bardzo wymagającym trenerem, jak i inni , ale u Niego wszystko musiało być na błysk. Co robiliśmy, to musieliśmy robić wszyscy i wszystko razem. Był to trener który dużo robił dla Pogoni, zresztą dla mnie to zawsze będzie trener, który awansował z Pogonią do pierwszej ligi.
Pamiętam jak mieszkaliśmy w Gutowie Małym, Polacy i Brazylijczycy. Odcięci od świata, tylko murawa i treningi. Tam spędziłem półtora roku, doznałem kontuzji i musiałem wrócić do Brazylii na operacje. Po operacji myślałem, że już nie dam rady grać w piłkę, nawet do tego stopnia, że chciałem sobie dać spokój. W Brazylii zostałem na rehabilitacji, ale marzeniem moim było wrócić do Pogoni.
Ale to już całkiem inny temat…
Antoni Ptak, wycofał się z Pogoni. Po rozmowie z Nim usłyszałem, żeby lepiej już tam do Pogoni nie wracać, bo nastały inne rządy, a nie znałem całej prawdy, co tam Ptak zrobił, jak spustoszenie w klubie zostawił.
Ale Pogoń zawsze była bliska memu sercu i zostanie dla mnie ważna. Ten klub się dla mnie liczył, bo bylem w tym klubie długo. Odchodziłem, ale zawsze tam z przyjemnością wracałem. Miałem tam wielu znajomych, Bartek Ława, Grzesiu Matlak, Artur Bugaj, Rafał Grzelak, Przemek Kazimierczak. Mieliśmy dobry kontakt, a po drugie zawsze miło wspominam kibiców. Z nimi zawsze bylem zżyty, a oni ze mną. Chociaż czasami potrafili „pojechać ze mną”, jak słabo grałem…no ale mieli do tego prawo. W zawodzie piłkarza jest to normalne. Wszyscy kibice w Szczecinie na pewno mnie pamiętają, bo są to według mnie najlepsi kibice w kraju. Zawsze będę Szczecin, klub i kibiców pamiętać do końca mojej kariery i do końca życia.
A.S:
Do Szczecina przyjechałeś z żoną…
S.B:
Tak, z Virginią. Teraz to już była żona. Rozwiedliśmy się , ale mamy dwunastoletnią córkę i utrzymujemy ze sobą kontakt . Takie życie. Obie mieszkają w Brazylii .
Virginia Szczecin lubiła . Ze wszystkich miast, w których mieszkaliśmy, najbardziej Jej się podobał. Zawsze to powtarzała .
A.S:
No właśnie, Virginia. Miała takie niespotykane imię, jak na tamte czasy.
Pamiętam, że początkowo jak Was spotykałem , to słyszałem , że Virginii jest zimno…
S.B:
Tak, tak było . Pamiętam jedną sytuację ze stadionu, kiedy Cię poprosiłem i oddałeś Jej swoją kurtkę .
Długo było Jej w Polsce zimno. Potem już zaczęła się przyzwyczajać do tego klimatu. Mieszkaliśmy w Bydgoszczy, Kołobrzegu-a tam zawsze było chłodno.
Nie tak jak w Brazylii…
I ostatnim miastem w jakim była ze mną to był Lublin.
A.S:
Bo grałeś w Motorze Lublin.
S.B:
Tak ,grałem w Motorze Lublin.
Potem już mieliśmy z Virginią ciężki czas…i jak to w życiu … rozwiedliśmy się . Ona wróciła do domu, do Brazylii…Ja zostałem w Polsce i cały czas…pół roku grałem tu…pół roku tam…
A.S:
A po Motorze byłeś w Hetmanie Zamość?
Robert Dytrych, prezes i trener klubu Luciążanka Przygłów: Chełmianka…
A.S:
Ale to było po Motorze?
S.B:
Tak, po Motorze…no tam było blisko, i zresztą ten trener Chełmianki był znajomym trenera..Miałem miesiąc do końca kontraktu w Lublinie. Wtedy zaproponował mi grę w swojej drużynie i pomoc w awansie Chełmianki do III ligi. Cały czas mieszkałem w Lublinie, ale nie było to za dobre bo miałem za daleko, i mogłem zostać w Motorze…
Później trafiłem do Polonii Piotrków…
A.S:
A jak tam trafiłeś ?
S.B:
Przez Rodrigo…brata mojej żony. Grał w Piotrkowie. Zadzwonił do mnie, czy chciałbym dołączyć. Przyjechałem na rozmowy do klubu. Dogadałem się w Polonii i zacząłem grać w niej.
A.S:
Po Polonii Piotrków, gdzie grałeś?
S.B:
Tutaj. Luciążanka Przygłów
A.S:
Ale Bati, jak tutaj trafiłeś?
R.D:
Bati jak przyjechał pierwszy raz do Piotrkowa na Polonię, to ja też tam byłem w klubie, no i tak się poznaliśmy, zaprzyjaźniliśmy.
A.S:
Jako prezes, też tam Pan sprawował te stanowisko w Polonii, czy jako piłkarz?
R.D:
Nie, ja byłem wtedy jako piłkarz, jako działacz…taka pomocna osoba w klubie. I tak się właśnie poznaliśmy z Sergio…Potem, ja przyszedłem tutaj do klubu, później też sprowadziłem Batiego. Żeby pomagał w drużynie, żeby był z nami bo jest bardzo kontaktową osobą, bardzo pozytywną, lubianą, uśmiechnięta, wesołą. Także same pozytywne rzeczy się tylko kojarzą…
A.S:
A ile Przygłów liczy mieszkańców?
R.D:
Jest to niewielka miejscowość w gminie Sulejów, więc nie ma za dużo mieszkańców…
A.S:
Jak Pan sprowadził Batiego, było poruszenie, niedowierzanie?
R.D:
W środowisku piłkarskim było takie troszeczkę zaciekawienie osobą Batiego…także na pewno wzbudziło to jakieś zainteresowanie jego osobą.
A.S:
I tak jest do dzisiaj?
R.D:
Tak, teraz jak widać po tej pandemii, mamy renowację boiska, więc przez ten 2020 rok, kibice nas tak za dużo nie naoglądają…Ponieważ będziemy grali na wyjazdach, na obcych wynajmowanych boiskach, aczkolwiek myślę że od października…Jeszcze nie znam dokładnie dnia, wrócimy tutaj na boisko.
A.S:
To można powiedzieć że Sergio, jest tutaj gwiazdą bo ma trochę ciekawe CV piłkarskie. Mało nie brakowało by występował w reprezentacji kraju.
R.D:
Tak, dlatego dostał obywatelstwo.
A.S:
Bati, jak to było z twoim obywatelstwem?
S.B:
No, przez Pogoń Szczecin…pamiętam jak przyjechali dziennikarze z Warszawy…
A.S:
Bo byłeś w „gazie”?
S.B:
Byłem…no właśnie…mieliśmy dobry czas wtedy, Rafał Grzelak, Przemek Kaźmierczak, którzy dobrze grali. Ja wtedy też nie odstawałem od nich. Już zaczynały się rozmowy, żeby przyznać mi obywatelstwo polskie. Nawet przyjechali do mnie do Szczecina, robili ze mną zdjęcia w koszulce reprezentacji, które mam do dzisiaj. Rozmawiali z Antonim Ptakiem, żeby wyrobić te dokumenty. No ale poszedłem do Widzewa Łódź, wszystko było już pewne, wszystkie dokumenty były już przygotowane. Musiałem tylko podpisać, żeby je dostać. Pojechałem do Warszawy, robić zmianę dokumentów bo miałem tylko obywatelstwo brazylijskie. Tak wtedy myślałem, że długo jestem tu w Polsce, dobrze się tu czuje, mam dużo znajomych, zaczynałem dobrze pisać po polsku, bez problemu już rozmawiałem w waszym języku…dostałem już te obywatelstwo, i chciałem spróbować się dostać do kadry Polski. To był mój plan wówczas.
A.S:
To chyba było za Pawła Janasa wtedy?
S.B:
Tak za Janasa.
A.S:
A selekcjoner się wtedy kontaktował z Tobą?
S.B:
Tak, rozmawiałem z nim. Nawet już byłem na zgrupowaniu we Wronkach, przed meczem z Macedonią. Ale na ostatnim treningu skręciłem kolano. Skakałem do główki, opadając przez przypadek uderzyłem kolanem, w efekcie czego odwróciło mi się kolano. I wtedy cała kariera zaczynała od tego momentu iść na dół. Bo naprawdę byłem w „gazie”, żadnej kontuzji do tej pory nie miałem, wszystko było dobrze. A potem tylko kontuzje i kontuzje…moja kariera poszła w dół. Każdy piłkarz mając kontuzje kolana-wie jak to wygląda…Na leczenie latałem do Miami, bo w kraju miałem dwie operacje… i znowu kontuzja. Dwa lata nie grałem, przechodziłem rehabilitację i szkoda, bo naprawdę gdyby nie ta kontuzja to bym debiutował w kadrze Polski. Mam więc czego żałować ze stało się tak, a nie inaczej.
A.S:
Przychodząc do klubu, byłeś gwiazdą…Kibice z Piotrkowa, Sulejowa na pewno przyjeżdżali Cię oglądać? To ile bramek strzeliłeś w pierwszym sezonie i jak to teraz wygląda?
S.B:
Z dziewięć bramek…
R.D:
Tak w pierwszym sezonie dziewięć bramek…
A.S:
Teraz to jeszcze sparingi są i liga się zaczyna dopiero w sobotę(rozmowa przeprowadzona 20 sierpnia)…runda wiosenna była pandemiczna, a w sezonie 18/19 było dziewięć bramek.
To takim postrachem, trochę jesteś tutaj Bati?
R.D:
Jako obrońca gra na stoperze. Teraz chcemy wykorzystać kreatywność Sergia, będzie grał najprawdopodobniej w drugiej linii na środku…
S.B:
Mam już czterdzieści dwa lata…nie jest źle, to mogę jeszcze spróbować grać z przodu.
A.S:
Technika Ci dalej została?
S.B:
Została, nie mogę zapomnieć. Czasami robię błędy, ale to jest normalne…
R.D:
Tego nie da się do końca zapomnieć.
A.S:
Najlepsi robią błędy…
S.B:
No właśnie…Ale powiem Ci że, do póki będzie kondycja i będzie zdrowie, to będę chciał grać cały czas.
A.S:
To jak długo zamierzasz grać w Przygłowie?
S.B:
Zależy od prezesa i od nogi też. Ale myślę że jeszcze ze dwa lata mogę jeszcze grać. Muszę dbać o kondycję, o wytyczne…bo jak już będę czuł, że noga już nie pomaga to szkoda zdrowia. Mam swój wiek i trzeba grać mądrze i z głową… Teraz jest dużo młodych chłopaków, szybszych i muszę dać z siebie więcej. Jak masz to, to sobie poradzisz…
A.S:
Zaglądasz jak Pogoń sobie radzi?
S.B:
Oglądam czasem mecze, ale teraz była pandemia, to rzadziej …
Ale oglądaliśmy z prezesem mecz z Legią ostatni.
A.S:
Powiedz kto został z Was Brazylijczyków w kraju? Ty, Edi, kto jeszcze?
S.B:
Rodrigo…
A.S:
Rodrigo ? A gdzie on teraz jest?
S.B:
Rodrigo jest w Rzgowie, ale piłką się nie zajmuje, pracuje. Ponad dwa lata już nie gra.
R.D:
Rodrigo też tutaj grał, ja razem z nimi się tak zaprzyjaźniłem. Najpierw był Rodrigo a później przyszedł Bati.
A.S:
Bati, tu grasz, tu mieszkasz, tu pracujesz?
R.D:
Tak tutaj gra, u mnie pracuje, do południa praca, po południu przyjemności, odpoczynek, treningi…
A.S:
A można wiedzieć na czym praca Sergia polega?
R.D:
Zajmujemy się produkcją palet drewnianych, ogólnie kontakt z drzewem, las…
S.B:
Świerze powietrze.
A.S:
To jak przyjeżdżają, bo pewnie przyjeżdżają różni kierowcy z kraju, to ktoś Cię rozpoznaje?
S.B:
Czasem tak, Ci co się interesują piłką to rozpoznają mnie.
A.S:
Piękny stadion w Szczecinie rośnie…piękną będziemy mieli tą naszą nową świątynie…
S.B:
Już gotowy jest?
A.S:
Nie, jeszcze nie. Bati, przyjedź do Szczecina, Kibice na pewno by się ucieszyli, młodsi kibice Cię nie znają,ale starsi wspominają do dzisiaj… Daleko, bo daleko, ale zapraszamy do Szczecina.
R.D:
Po sezonie na pewno przyjedziemy.
A.S:
Bati, chcesz coś powiedzieć kibicom ze Szczecina?
S.B:
Bardzo chętnie tam wrócę! Szanowałem ich, jak zresztą oni mnie.
A.S:
Kibice bardzo często Cię wspominają, ale…(przerwana rozmowa)
S.B:
Daleko jestem, to nie słyszę…ale bardzo chętnie tam pojadę, do kibiców, na mecz.
A.S:
Kibice jeszcze nie wiedzą, że dzisiaj rozmawiamy, będzie to dla nich niespodzianka…dzisiaj, też rozmawiałem z Radkiem Majewskim, i…(przerwana rozmowa)
S.B:
To też mój dobry znajomy, graliśmy razem w Groclinie, mieszkaliśmy razem dwa miesiące.
Maja zawsze…zapomniałem co miałem powiedzieć…a, trening o dziesiątej rano, o ósmej budził mnie. Idziemy na boisko, musimy ćwiczyć strzały pod poprzeczkę cały czas. Ja mówię Maja, do dziewiątej godziny chociaż pośpijmy. Nie – idziemy, dawaj, dawaj Bati…więc nie było lekko, zawsze byliśmy pierwsi na treningu. Naszym trenerem był Jacek Zieliński, przychodził na godzinę dziewiątą i pewnego razu, mówi do mnie…kur…, Bati czy ty spisz chociaż kiedyś…Ja mówię trenerze, zapytaj Mai…a Maja, mówi, dobra idziemy, trener, niech trener nie przeszkadza…hahaha…
Byliśmy wszędzie razem. Do Poznania, jeździliśmy na zakupy razem. Jak moja żona miała przyjechać, wtedy się rozstaliśmy. On mieszkał sam,a ja z żoną, ale mieszkaliśmy obok siebie, ja w jednym bloku, Radek w drugim. Naprawdę super facet, super piłkarz, wesoły… na zgrupowaniach, też mieszkaliśmy w jednym pokoju.
A.S:
Z jakim numerem grasz tutaj w klubie?
S.B:
Mam dziesiątkę.
A.S:
Dziesiątkę, to ty miałeś zawsze…
S.B:
Tak, w Pogoni też była dziesiątka, zawsze gdzie grałem to miałem ją.
A.S:
Ale macie nazwiska na koszulkach?
R.D:
Nie, nie… Więc w każdym komplecie Bati ma zarezerwowaną dychę, nikt nie ma prawa jej dotknąć…zabrać.
A.S:
To Sergio jest najstarszy w drużynie?
R.D:
Generalnie u nas w klubie jest taka drużyna mieszana… Jest kilku starszych zawodników, ale i młodszych. Ja też, jestem ten sam rocznik co Bati. I jeszcze gram, na obronie… w środku. Więc jeżeli chodzi o wiek w drużynie, to jest pół na pół…
A.S:
To kto kogo uczy na boisku Bati- Pana czy na odwrót…?
R.D:
Nie ,raczej tak do tego nie podchodzimy, Bati jest u nas osobowością, także tutaj… (przerwana rozmowa).
S.B:
Ale wiesz czasem trzeba kogoś pouczyć, piłka nożna zmienia się co roku.
R.D:
Młodzież trzeba po prostu uczyć takiego podejścia, układać im dużo w głowie. Bo dzisiejsza młodzież jest naprawdę trudna, właśnie my mamy taką rolę. Żeby to wszystko im tak regulować… No i oczywiście, kierować jak mają grać na boisku, jak się poruszać…Ci starsi zawodnicy… (rozmowa przerwana)
A.S:
Dużo macie starszych zawodników?
R.D:
Z pięciu, sześciu… niedawno był jeszcze z nami, jeden starszy doświadczony zawodnik..Irek Komar, ŁKS Łódź(z mistrzowskiej drużyny), potem w niższych ligach grał, ale była to doświadczona osoba, więc też nam w jakimś sensie pomagał. Aktualnie do starszych zawodników, zalicza się..Darek Stęborowski, przyszedł z trzeciej ligi. Kilku chłopaków z czwartej ligi jak Darek Kukułka…
Generalnie teraz na tą ligę(A Klasa), mamy dobrą drużynę.
Wcześniej bywało to gorzej, ale teraz zbudowaliśmy niezłą „Pakę”
A.S:
Na którym miejscu ostatnio zakończyliście? Teraz to jest wiadomo nowy sezon…trwa w jakimś sensie dalej pandemia…
R.D:
Wcześniej przed pandemią, byliśmy na ostatnim miejscu. W zimę się wzmocniliśmy troszeczkę, chcieliśmy nawiązać walkę o utrzymanie. Chcieliśmy za wszelką cenę się utrzymać. Ale pandemia, przerwała nam to wszystko… A teraz dalej kontynuujemy, to co zaczęliśmy w zimie. Jak mówiłem, Przygłów nie jest zbyt duży, jest to mała miejscowość i trzeba dużo wysiłku żeby dać sobie radę w tych realiach naszych…
A.S:
A co zamierzasz robić Bati po skończeniu gry w piłkę zawodowo?
R.D:
Sergio mówi, że do pięćdziesiątki gra…
A.S:
Do pięćdziesiątki? Tego ci życzę!
S.B:
Bardzo chętnie, ale na razie skupiam się teraz i tu – na tym co robię.Na pewno chciałbym, zostać przy piłce nożnej. Taki mam plan. Jak się gra od piątego roku życia, to nic potem nie potrafisz robić i się skupiasz cały czas na piłce.
A.S:
Na zakończenie przypomniało mi się, że był jeszcze jeden z Brazylijczyków… Obrońca Julcimar, co się z nim stało?
S.B:
Wyjechał do Brazylii, założył swoją szkółkę piłkarską i wiem że sobie dobrze radzi.
A.S:
Nie myślałeś żeby, zostać w Brazylii u niego, po zakończeniu kariery?
S.B:
W wolnych chwilach, zacząłem tu trenować dodatkowo dzieci, więc nie wiem co będzie, na pewno pozostanę przy piłce.
R.D:
Bati, przyjeżdża do nas tylko na ligę. Liga się kończy i wyjeżdża na początku listopada i przyjeżdża w lutym.
A.S:
Przeważnie tak wyjeżdżał…
S.B:
Wracam i dalej to kontynuuję co lubię, dopóki tylko będzie zdrowie.
A.S:
Super. To życzę Tobie, żebyś to jak najdłużej kontynuował, a może kiedyś wrócisz do Pogoni?
S.B:
Może będę tam trenerem, zobaczymy co czas pokaże?
A.S:
Tego Ci życzę, Bati.
S.B:
Dziękuję.
A.S:
Panu, też chciałbym życzyć, żeby wszystkie plany się poukładały, jakie sobie przyjęliście za cel.
R.D:
Najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby piłka przynosiła radość, cieszyła. Sprawiała zadowolenie, teraz do tego dążymy żeby tak było. Żeby wygrywać mecze, fajnie grać i mieć przy tym jeszcze jakiś styl.
A.S:
Dziękuje Wam za rozmowę i życzę powodzenia.
Autor: Andrzej Szewczyk
Foto: Andrzej Szewczyk oraz udostępnione przez S. Batate
Kibic Pogoni Szczecin i Borussi Dortmund.
Komentarze
Echo Portowców: SERGIO BATATA — Brak komentarzy
HTML tags allowed in your comment: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>