Heavy metal z domieszką disco polo i poezji. Pogoń Szczecin na starcie sezonu
Szczecin to miasto, w którym przez setki lat mieszały się wpływy niemieckie, polskie, szwedzkie i nawet francuskie, a Pogoń wyjątkowo godnie reprezentuje tę spuściznę. Portowcy mają łączyć heavy metal z disco polo i poezją. – czytamy o Pogoni Szczecin w zapowiedzi sezonu 2023/2024 Mateusza Janiaka z portalu Weszlo.com:
CHCIELIBY GRAĆ JAK…
W sensie bardziej dosłownym – na boisku – jak Judas Priest czy Iron Maiden, czyli heavy metal, zgodnie z tym, co kiedyś mówił Juergen Klopp. Dynamicznie, agresywnie, intensywnie, z pasją. Od początku kadencji Jens Gustafsson zapowiadał ewolucję ze stylu preferowanego przez Kostę Runjaica – opartego na posiadaniu piłki i spokojnym, miarowym ataku pozycyjnym – w stronę przyspieszenia i większej bezpośredniości. Ewolucję, nie rewolucję, dlatego Portowcy niezmiennie mieli czuć się dobrze z futbolówką przy nodze, tyle że starali się dołożyć do tego wysoki pressing i szybsze rozegranie po odbiorze.
Udało się to osiągnąć szwedzkiemu szkoleniowcowi.
Jak wyliczaliśmy już w ostatnich tygodniach poprzedniego sezonu, granatowo-bordowi byli w absolutnej czołówce ligi pod względem strzałów oddanych po wysokim pressingu (StatsBomb definiuje je jako uderzenia oddane w ciągu pięciu sekund od działania defensywnego na połowie przeciwnika), kontrpressingów (prób odbioru następujących w ciągu pięciu sekund po stracie), czasu potrzebnego do oddania uderzenia po przejęciu piłki, dystansu pokonywanego z piłką od odzyskania posiadania do strzału, strzałów po kontratakach (rozumianych jako wyjścia z własnej połowy) czy liczby wejść z piłką w tercję defensywną przeciwnika.
Gustafsson zapowiadał na naszych łamach większą intensywność i faktycznie tę intensywność wykrzesał, a teraz powinno być jeszcze lepiej.
Po pierwsze, Szwed pracuje rok i zna zespół, a zespół zna jego. Po drugie, już zimą dołożono mocniejsze ogniwa na bokach defensywy – Linusa Wahlqvista oraz Leonardo Koutrisa. Po trzecie, latem dokonano prawdopodobnie najważniejszej roszady – Damiana Dąbrowskiego zastąpiono szybszym, silniejszym i większym Joao Gamboą.
Dąbrowski to bardzo dobry środkowy pomocnik, prawdopodobnie Zagłębie Lubin będzie mieć z niego pociechę, ale ze względu na swój styl gry i parametry fizyczne nie za bardzo pasował do taktyki Gustafssona. W fazie rozegrania lubił przyjąć podeszwą, rozejrzeć się i spokojnie pokulać futbolówkę, zamiast pchać akcje do przodu. W fazie obrony po stratach przy tak wysokim ustawieniu – niezbędnym do kontrpressingu – nie nadążał z powrotem i asekuracją.
Nie da się przewidzieć, czy Gamboa się sprawdzi, natomiast na starcie wszystkie klocki do siebie pasują. Ktoś o właśnie takiej charakterystyce był niezbędny do energetycznego futbolu drużyny ze Szczecina.
– Bo wszyscy Portowcy to jedna rodzina. Prezes czy „Fornal”, Wiola czy „Malina” – zaśpiewał Kamil Grosicki ostatniego wieczoru przed lotem powrotnym z Turcji z obozu 2022 do Polski. Prezes – wiadomo, Jarosław Mroczek. „Fornal” to Mariusz Fornalczyk, „Malina” – Jakub Bartkowski, dzisiaj Warta Poznań (a w międzyczasie Lechia Gdańsk), a Wiola to Wiola Ufland, klubowa fotograf.
Przeróbka hitu disco polo zespołu Bayer Full oddaje to, jak władze Pogoni chciałyby grać – całkowicie metaforycznie – poza boiskiem. W stolicy Pomorza Zachodniego stawiają na model klubu rodzinnego, który się rozwija, ale nie kosztem ludzi. Przy Twardowskiego można liczyć na drugą czy trzecią szansę, co może niekoniecznie pasuje kibicom (szczególnie w przypadku zawodzących zawodników), aczkolwiek jednocześnie buduje tożsamość. Portowcy nie zamykają się na obcych (patrz ostatni dwaj pierwsi trenerzy – Niemiec i Szwed), tyle że najpierw starają się szukać wśród swoich.
Wreszcie poezja – „Oda do młodości” Adama Mickiewicza, który pisał, by młodość ponad poziomy wylatywała i niezmiennie tak ma być w w Szczecinie. Szef pionu sportowego Dariusz Adamczuk zaczynał w akademii i ciągle łaskawym okiem spogląda na wychowanków, ale nawet bez niego wszyscy w stolicy Pomorza Zachodniego wiedzą, że dzięki szkoleniu można zyskać podwójnie. Raz – dobrego zawodnika. Dwa – jeszcze lepszy zarobek.
Co prawda wychodzi to różnie, nie ma co koloryzować, że regularnie z juniorów granatowo-bordowi wywodzą się kozacy, ale wydaje się, że w nadchodzącym sezonie znowu młodość będzie w cenie – jak za czasów Sebastiana Walukiewicza (akurat wyjęty z Legii Warszawa, a nie swój) czy Kacpra Kozłowskiego, bo coraz mocniejsze pozycje w zespole mają Mateusz Łęgowski i Marcel Wędrychowski. Obaj wiosną mieli dobre chwile, ten drugi na początku, drugi znacznie lepiej kończył i nawet zasłużył na powołanie od Fernando Santosa, ale dopiero w nadchodzących rozgrywkach będą mieli pole do popisu.
Przy Twardowskiego wierzą, że to wykorzystają.
A co z tego całego grania wyniknie?
Cóż, Pogoń rośnie w siłę, wydaje się mocniejsza niż rok temu o tej porze, ale reszta topu też się rozwija i to tak naprawdę szybciej. Pierwsza czwórka to obowiązek, a co więcej? Według bukmacherów Portowcy to właśnie czwarta siła Ekstraklasy i zdaje się, że przeskoczenie każdego szczebelka będzie sukcesem.
NOWI W KAPELI
Joao Gamboa. Środkowy pomocnik, ostatnio Estoril Praia, nie poradził sobie na wypożyczeniu w Belgii – w OH Leuven. Jak już wspomnieliśmy – zastępstwo Dąbrowskiego.
Efthymios Koulouris. Napastnik, ostatnio w Alanyaspor na wypożyczeniu z LASK Linz. Z jednej strony – najmłodszy król strzelców ligi greckiej od 51 lat, w sumie w trakcie swoich dwóch ostatnich sezonów w ojczyźnie zdobył 33 bramki, a karierę w Ligue 1 zaczął tak, że France Football i The Guardian stawiały go w jednym szeregu z Victorem Osimhenem. Z drugiej – nagle bez wyraźnego powodu kompletnie odstawiony od składu we Francji, w Austrii wyróżnił się tylko spektakularnym „pudłem”, a w Turcji był głównie rezerwowym.
FRONTMAN
Kamil Grosicki.
Sprawa jest prosta – najlepszy piłkarz ubiegłego sezonu Ekstraklasy, jeden z najbardziej kreatywnych zawodników w lidze, szczecinianin, wychowanek, a po transferze Dąbrowskiego również kapitan. Wszystkie oczy będą patrzeć na niego.
PUBLIKA OSZALEJE
Już oszalała – od cen karnetów, które są najdroższe w Ekstraklasie. Tak o tej sytuacji pisaliśmy:
„Użytkownik Twittera o nicku „STATSGOAL” zebrał wszystkie ceny karnetów i szefowie Portowców oczekują zdecydowanie najwięcej w Ekstraklasie, np. nowi nabywcy abonamentów na spotkania granatowo-bordowych muszą wydać przynajmniej 792 złote, na Legię – 469, a na Lecha Poznań – 450. A przecież w największym mieście Pomorza Zachodniego wcale nie zarabia się więcej niż w Warszawie czy Poznaniu. Według badań Głównego Urzędu Statystycznego przeciętny pracownik sektora przedsiębiorstw w Szczecinie w styczniu 2023 dostawał 7139 złotych brutto, w Warszawie – 8395, a w Poznaniu – 7677.
Nie sposób uznać, że władze Pogoni wyszły naprzeciw sytuacji ekonomicznej swoich fanów i łatwo zgodzić się z opinią, że kibice zostali potraktowani jak bankomaty, co w połączeniu z publicznym przyznaniem się do trudnej sytuacji finansowej Portowców prowadzi do jednego wniosku – mają zapłacić za błędy działaczy w zarządzaniu.”
Ale w tej sprawie też jest jakiś pozytyw – po zbyt drogich biletach na mecz II rundy eliminacji Ligi Konferencji i oburzeniu w mediach społecznościowych, szefostwo obniżyło ceny i zapowiedziało większy dialog z fanami, nie tylko w tej sprawie.
Cały zapowiedź możecie przeczytać klikając tutaj.
źródło: Weszlo.com
Komentarze
Heavy metal z domieszką disco polo i poezji. Pogoń Szczecin na starcie sezonu — Brak komentarzy
HTML tags allowed in your comment: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>