I raz, i dwa, i trzy. I w górę serca, wielki czis!
Honor Portowców uratowany w Gdańsku.
Po zakończonej konferencji przedmeczowej z Lechią Gdańsk podszedłem do trenera Roberta Kolendowicza i zwróciłem uwagę, że mam tylko jedno marzenie z okazji swoich urodzin i bardzo chciałbym, aby Pogoń przywiozła trzy punkty z Gdańska. Trener obiecał, że skoro tak jest, to nie może być inaczej i koniecznie muszą ten mecz wygrać i w ten sposób otrzymam wymarzony prezent.
I słowo ciałem się stało. Bardzo się cieszę z wygranego meczu, a hat-trick Koulourisa jest wisienką na pysznym torcie, którego skroili Portowcy z wyprawy do Gdańska.
W końcu mogę z radością powiedzieć, że Pogoń zagrała koncert jak zespół Bajm, i zespół zapytany przed meczem: „Co mi Panie dasz w ten niepewny czas?” odpowiedział pięknym i skocznym refrenem: I raz i dwa i trzy i wcale nie jest zimno mi…
Efthimis Koulouris musiał zatem też polubić Beatę Kozidrak, bo w takt jej muzyki koncertował bezbłędnie, strzelając trzy gole gospodarzom. A ja mam wrażenie, że karuzela dalej gna i w głośnikach wciąż muzyka gra.
Dzięki grze zespołu i skuteczności naszego snajpera licznie zgromadzonym kibicom Pogoni nie było zimno na stadionie, bo ich ulubieńcy wlali w granatowo-bordowe serca dużo radości i nadziei na nowe otwarcie.
Olbrzymi kamień z serca musiał spaść trenerowi, sztabowi i całemu zespołowi jak i prezesowi i zarządowi klubu Pogoni Szczecin.
Ciężar tego pojedynku można było odczuć nie tylko w Szczecinie, ale także i w Gdańsku. Ten kamień, który nam spadł z serca, wywołał olbrzymią falę niezadowolenia w Lechii.
Po tym meczu trener Biało Zielonych, Szymon Grabowski został odsunięty od zespołu, po 17 miesiącach prowadzenia gdańskiej drużyny. Lechia Gdańsk tą porażką okopuje się w dole tabeli i jest na kursie powrotu do pierwszej ligi, mając swoje kłopoty nie tylko piłkarskie, ale także finansowe i organizacyjne. No ale zostawmy kłopoty gdańszczan im samym.
My mamy swoje rachunki do wyrównania.
Nasza niechlubna ciąża braku zwycięstw w wyjazdowych meczach ligowych została wreszcie zakończona po 9 miesiącach i oby stała się radosnym momentem, rodzącej się nadziei, że jeszcze w tym sezonie piłkarska pogoń za sukcesami przyniesie jakieś wymierne osiągnięcia.
Wiem, że to tylko jedno zwycięstwo ligowe na wyjeździe, w tej rundzie, że jedna jaskółka wiosny nie czyni, tym bardziej że zima czeka tuż za rogiem, ale jednak zakończenie złej passy trwającej 281 dni musi cieszyć, a wygrana trzema bramkami, z hat-trickiem naszego snajpera pozwala wierzyć w to, że Pogoń ma papiery na to, by przywozić punkty z delegacji regularnie.
Mecz z Lechią nie był tylko zwykłym pojedynkiem ligowym. To było starcie dwóch portowych drużyn, Derby Północy. Szczecińska Pogoń w tym meczu pokazała, że jest Dumą Pomorza, a jej piłkarze pewnym zwycięstwem w portowych derbach udowodnili, że zależy im na tym, aby z honorem i uśmiechem na twarzy, móc spojrzeć w oczy swoim wiernym kibicom.
Każde zwycięstwo buduje, a wygrana po długiej serii wyjazdowych porażek smakuje szczególnie.
Cieszę się bardzo, że Adam Frączczak przypomniał swoim młodszym kolegom, jak smakuje zwycięstwo w Gdańsku, a zespół poczuł dziś wielki apetyt.
Widać, że bardzo głodny zwycięstwa był Kulu i szarpał Lechię jak Reksio dobrą szynkę. W bramce fantastycznie spisywał się Cojocaru, ratując wielokrotnie i szczęśliwie Portowców od utraty gola.
Kapitan Kamil Grosicki też miał wiele do udowodnienia i szalał na skrzydle, robił dużo wiatru, którego nadmorska Lechia nie dała rady okiełznać. Kamil był dziś jak silny, porywisty szczeciński wiatr północny, który przenikał obronę i powodował wiele szkód w portowym Gdańsku. Takiego walczącego Kamila Pogoń potrzebuje w kolejnych meczach.
A wkrótce czekają nas wielkie meczycha. Ligowy pojedynek z Jagiellonią 1 grudnia o 14:45 oraz pucharowy z Zagłębiem, 4 grudnia o 21:00, oba mecze u siebie.
Zanim ekstraklasa zapadnie w sen zimowy, awansem zostanie rozegrana jeszcze pierwsza kolejka rundy rewanżowej i Pogoń uda się do Kielc, by 9 grudnia, o 19 tej, zagrać swój ostatni koncert w tym roku, tym razem z Koroną.
Mamy zatem udany mecz otwarcia z Koroną, zdany sprawdzian charakteru w meczu o honor z Lechią, oba mecze wygrane po trzy do zera. Za chwilę mecz z Jagiellonią o utwierdzenie kibiców w przekonaniu, że jeszcze Pogoń nie zginęła i wciąż ma, o co grać w lidze i następnie czeka nas pojedynek w Pucharze Polski, który to będzie meczem o wszystko, czyli wielka gra o nasze marzenia, by wrócić na Narodowy po trofeum.
Za prezent urodzinowy i dawkę pozytywnych emocji serdecznie dziękuję i jako kibic Portowców liczę na to, że to nie koniec dobrych wiadomości z podbojów wyjazdowych w tym sezonie.
Niech to będzie nowe otwarcie, niech wyczyszczą się głowy ze złej energii, niemocy, niech ten zwycięski mecz z hat-trickiem będzie resetem systemu i teraz na świeżo, na nowo, z całą mocą Pogoń urządzi sobie jazdę z ułańską fantazją, w dwóch zbliżających się bardzo ważnych meczach domowych, od których będzie zależeć to, jak ocenimy całą rundę jesienną.
Mamy o co się bić, mamy o co walczyć, marzenia wciąż są w naszym zasięgu, jednak potrzebna jest konsekwencja i powtarzalność. Papiery na dobrą grę w Szczecinie piłkarze mają, trzeba jednak kontynuować szlifowanie portowego charakteru.
Lechia Gdańsk 0-3 Pogoń Szczecin
Efthýmis Kouloúris 19, 40, 83 (k)
Lechia: 29. Bohdan Sarnawśkyj – 11. Dominik Piła, 44. Bujar Pllana, 3. Elias Olsson, 23. Miłosz Kałahur (46, 33. Tomasz Wójtowicz) – 30. Maksym Chłań (89, 42. Adam Kardaś), 5. Iwan Żelizko (89, 16. Louis D’Arrigo), 99. Tomasz Neugebauer (46, 17. Anton Carenko), 8. Rifet Kapić, 20. Conrado – 79. Kacper Sezonienko (63, 6. Karl Wendt).
Pogoń: 77. Valentin Cojocaru – 17. Jakub Lis (72, 23. Benedikt Zech), 28. Linus Wahlqvist, 4. Léo Borges, 32. Leonárdo Koútris – 22. Wahan Biczachczjan (72, 10. Adrian Przyborek), 20. Alexander Gorgon (61, 21. João Gamboa), 8. Fredrik Ulvestad, 19. Kacper Łukasiak, 11. Kamil Grosicki (85, 27. Olaf Korczakowski) – 9. Efthýmis Kouloúris (84, 51. Patryk Paryzek).
Sędziował: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 8917
Zdjęcia: Jarosław Koncewicz
Komentarze
I raz, i dwa, i trzy. I w górę serca, wielki czis! — Brak komentarzy
HTML tags allowed in your comment: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>