“Kosti” największym pechowcem w Legii
Kacper Kostorz okazał się jednym z największych pechowców w Legii. Pamiętny zwycięski gol w meczu z Górnikiem w Zabrzu (2:1) pamięta każdy Legionista. Pozytywnych chwil byłoby zapewne więcej, gdyby nie problemy zdrowotne.
Kacper Kostorz, na niespełna 6 miesięcy przed wygaśnięciem umowy, definitywnie opuścił stołeczny klub. Zagra teraz w barwach Portowców.
Kacper Kostorz trafił do Legii na początku 2019 roku, z Podbeskidzia Bielsko-Biała.
Maciej Ziółkowski
– Emocje po podpisaniu kontraktu jeszcze do końca nie opadły. Czuję wielką radość, a także dumę. Związałem się z mistrzem Polski i nie ma wątpliwości, że każdy piłkarz marzy o tym, by trafić do Legii i grać w jej barwach. Stołecznemu klubowi się nie odmawia. To najlepszy zespół w naszym kraju. Nie wahałem się długo decydując się na transfer – opowiadał w rozmowie z Legia.Net.
– Jest obdarzony dużym potencjałem i czymś, co wyróżnia nietuzinkowych graczy. Często szuka wolnych przestrzeni, myśli kreatywnie, chce podawać do przodu i ma ciąg na bramkę. To cenne atuty. Kacper zawsze starał się ciągnąć drużynę w kierunku lepszych wyników – mówił Marek Bakun, który pracował z nim w juniorach Piasta Cieszyn.
Źródło: Legia.Net
Wypożyczenia
Zawodnik związał się z Legią i od razu udał się na półroczne wypożyczenie do Podbeskidzia. Potem wrócił na Łazienkowską. W rundzie jesiennej sezonu 2019/20 rozegrał trzy mecze w ekstraklasie, dorzucił też trzy bramki w rezerwach (w pięciu spotkaniach).
Maciej Ziółkowski
– Oswajałem się z występowaniem na “dziewiątce”. W Bielsku-Białej wiele razy grałem na skrzydłach, z kolei w Legii nie widziano mnie na tej pozycji. Byłem testowany jako napastnik, przez co mogłem podpatrywać Jarosława Niezgodę i Jose Kante. Nabrałem więcej masy, co bardzo mi pomaga w pojedynkach fizycznych – przyznał.
Źródło: Legia.Net
Pierwszą część 2020 roku spędził na wypożyczeniu w I-ligowej Miedzi Legnica.
– Powtarzałem wcześniej, że to przemyślana decyzja, którą podjąłem wspólnie z trenerem Vukoviciem oraz dyrektorem sportowym. Oczywiście, mogłem zostać, bo nikt mnie stamtąd nie wyrzucał. Stwierdziliśmy jednak, że to po prostu odpowiedni moment na tymczasowe opuszczenie Łazienkowskiej, aby się rozwijać i łapać jak najwięcej doświadczenia – mówił w rozmowie z Legia.Net.W trakcie półrocznego transferu czasowego wystąpił 15 razy (14 w lidze, 1 w barażach o ekstraklasę), zdobył 2 bramki i miał 3 asysty.
Maciej Ziółkowski
Źródło: Legia.Net
Mononukleoza
Na początku poprzednich rozgrywek wrócił do Warszawy, został zgłoszony do ekstraklasy. Wystąpił na inaugurację sezonu (z GKS-em Bełchatów w Pucharze Polski), następnie zagrał w drugim zespole (z Pelikanem Łowicz), ale potem zniknął na półtora miesiąca. Powodem była mononukleoza. Zawodnik wyjaśnił całą sytuację w rozmowie Legia.Net.
Maciej Ziółkowski
– Przez równe dwa tygodnie miałem 40 stopni gorączki lub nawet więcej. Dla kogoś, kto aktywnie uprawia sport i nagle przez 14 dni leży z wysoką temperaturą, która wcale nie odpuszcza, to lekki szok. Brałem paracetamol i temperatura nie spadała. W dodatku ten wirus działa tak, że bardzo osłabia odporność. Doszło do tego, że łapałem wszystko. Dotknąłem kurzu i robiło mi się zapalenie. Złapałem też opryszczkę, ale byłem tak słaby że objawiała się u mnie inaczej niż zwykle – w całej jamie ustnej miałem bąble, nie mogłem niczego przełknąć, nie jadłem. Głównie z tego powodu schudłem. W sumie około pięciu kilogramów. Niby niewiele, ale dało się to odczuć. Lekarz i dietetyk donosili mi białko, jakieś rzeczy płynne jak jogurty, które zażywałem by organizm jakoś to przetrwał. Nic innego nie byłem w stanie wprowadzić do żołądka. Dopiero po około 25 dniach zacząłem coś jeść i lepiej funkcjonować. W końcu się wyspałem, wcześniej nie mogłem wcale spać. Ciągle się pociłem, czasem miałem wrażenie, że leżę w łóżku wodnym – opowiadał.
Źródło: Legia.Net
Pierwszy mecz po powrocie rozegrał w rezerwach z Huraganem Morąg – zdobył dwie bramki w 45 minut. Palił się do gry i treningów, mimo trudności.
Maciej Ziółkowski
– Nie jest łatwo wrócić do pełnej sprawności po takiej chorobie. Czasem po grypie organizm bywa osłabiony, a co dopiero 40 dniach leżenia w łóżku – mówił.
Źródło: Legia.Net
Tragedia rodzinna
Niestety, wkrótce znów przestał pojawiać się na treningach. Tym razem przyczyną była tragedia rodzinna – Kacprowi zmarł tata, z którym był bardzo związany.
Maciej Ziółkowski
Źródło: Legia.Net
Kostorz pojechał na zgrupowanie do Dubaju, gdzie stopniowo budował formę fizyczną i piłkarską na wiosnę. Dał o sobie znać zwłaszcza w wewnętrznym sparingu (6:0), w którym zdobył hat-tricka.
Maciej Ziółkowski
– Jest po ciężkiej i wyniszczającej organizm chorobie, dodatkowo przeszedł tragedię rodzinną. Ma za sobą trudny okres, szkoleniowcy zwracali uwagę na lekką nadwagę. To piłkarz, którego potencjał dostrzegają trenerzy, uważają, że będzie z niego pożytek. Ale Kacper potrzebuje czasu, musi spokojnie trenować i grać – również w rezerwach. Jeśli będzie miał kolejne występy i treningi, z czasem zacznie dostawać więcej szans w pierwszym zespole. Potrafi się znaleźć w polu karnym w odpowiednim czasie i miejscu.
Źródło: Legia.Net
Gol w Zabrzu
Pierwszą szansę o stawkę, w 2021 roku, otrzymał 20 lutego. Wbiegł na boisko na końcówkę gry z Wisłą Płock (5:2) i miał asystę przy golu Luquinhasa. Więcej minut – bo ponad 35 – dostał w meczu z Górnikiem w Zabrzu (2:1). I pokazał się z kapitalnej strony. W 82. minucie otrzymał prostopadłe podanie od “Luquiego”, wbiegł w pole karne z lewej strony, minął przeciwnika i strzelił gola na wagę zwycięstwa. Dla niego było to pierwsze trafienie w Legii i zarazem szósty występ w “jedynce”.
Maciej Ziółkowski
– Bardzo się cieszę. Na początek chciałbym powiedzieć, że tę bramkę dedykuję mojemu tacie, który na pewno patrzy na mnie z góry i mi kibicuje. To była dedykacja dla niego. Była to radość przez łzy, ale tak jak mówię, bardzo duża radość – mówił. W kwietniu zmagał się z urazem stawu skokowego. Zaleczył kontuzję, ale jeszcze przed meczem z Piastem (1:0) ponownie naruszył okolice kostki. Zagrał w Gliwicach, miał świetne sytuacje, nie wykorzystał ich, a potem … znowu trzeba było się leczyć.
Źródło: Legia.Net
Problemy zdrowotne i pożegnanie z klubem
Okazał się z pewnością jednym z największym pechowców w Legii w ostatnich latach. Oprócz wspomnianej mononukleozy, która bardzo osłabiła jego organizm, miał zapalenie ucha, złamał rękę (kość długo się nie zrastała), jesienią przytrafiały mu się też różne mikrourazy. Gdy był gotowy i trenował, wyglądał dobrze. Ale gdy szykowano go do gry, to coś działo się z jego zdrowiem. On sam podłamał się po meczu w Neapolu (0:3). Miał zagrać z włoską drużyną – najpierw od początku, później po przerwie, a ostatecznie wcale nie pojawił się na boisku. Wtedy coś w nim pękło, pogodził się z tym, że w barwach “Wojskowych” wiele nie pogra.
Ostatnią szansą na poważne granie w Warszawie miał być styczniowy obóz przygotowawczy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Ale… 22-latek odszedł z Legii, przeniósł się do Pogoni Szczecin.
“Kosti” rozegrał w stołecznym klubie 15 meczów, strzelił 2 gole, miał 1 asystę. W portowym klubie życzymy mu przede wszystkim dużo zdrowia, dobrej kondycji, powrotu do formy i wraz z pozostałymi zawodnikami granatowo-bordowych wywalczenia MISTRZA
Źródło: Legia.Net
Komentarze
“Kosti” największym pechowcem w Legii — Brak komentarzy
HTML tags allowed in your comment: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>