Legia Warszawa – Pogoń Szczecin – “A gdy emocję już opadną”
“A gdy emocję już opadną” – jak śpiewał wokalista zespołu Perfect Grzegorz Markowski – pora na małe podsumowanie hitu 23 kolejki Ekstraklasy.
Naprzeciw siebie stają lider tabeli Legia Warszawa i wicelider Pogoń Szczecin. Mecz, który miał przysporzyć wszystkim dużo emocji nie zawiódł kibiców. Niestety dla nas były to bardziej negatywne odczucia. W szlagierze padło aż sześć bramek, z czego tylko dwie strzeliła Duma Pomorza.
Mecz rozpoczął się fatalnie dla Portowców. Już w 3 minucie do bramki strzeżonej przez Dantego Stipice piłkę kieruje Filip Mladenovic, którego to już siódme trafienie w tym sezonie. Trzeba przyznać, że to bardzo imponujący wynik jak na lewego obrońcę.
Portowcy nie zdążyli się dobrze otrząsnąć po stracie bramki, a już w dziewiątej minucie po dośrodkowaniu Juranovića do siatki trafia Tomas Pekhart. Szok! Mecz się dobrze nie rozpoczął, a tu już 2:0 dla gospodarzy.
Mija trzynasta minuta meczu – Luis Mata zagrywa piłkę ręką, prokurując rzut karny dla Legionistów. Do piłki podchodzi Tomas Pekhart i mamy 3:0 dla Mistrza Polski. Dla zawodnika Wojskowych to kolejno 18 i 19 bramka w tym sezonie.
Ciężki pierwszy kwadrans spotkania przy Łazienkowskiej. Indywidualne błędy obrońców i niemoc w środku pola doprowadziły do wielkich problemów Granatowo Bordowych.
W 20 minucie meczu Kosta Runjaić przeprowadza pierwszą zmianę w drużynie Pogoni Szczecin. Boisko drużyny gości opuszcza Luis Mata, a w jego miejsce melduje się reprezentant kraju Kacper Kozłowski.
Cztery minuty później obserwujemy rzut wolny z okolicy 25 metra dla Portowców. Damian Dąbrowski zagrywa krótko do Adama Frączczaka, a ten odgrywa piłkę Michałowi Kucharczykowi i strzał! Niestety zyskujemy na tym zagraniu tylko rzut rożny.
Gdy zbliżamy się pomału do trzydziestej minuty meczu Legioniści wykonują rzut rożny. Kombinacyjnie rozegrany stały fragment gry i po strzale głową Mateusza Wieteski Legia prowadzi 4:0. Mecz przypomina bardziej spotkanie z beniaminkiem, niż wiceliderem tabeli. W samych tych rozgrywkach w pierwszych 30 minutach Legia strzela aż 23 z wszystkich 45 strzelonych przez siebie bramek.
Końcówka pierwszej części meczu zbliża się wielkimi krokami. Pomału mija czterdziesta czwarta minuta, a Pogoń rzuca się jeszcze do ataku. Dośrodkowanie Kacpra Kozłowskiego, strzał Jakuba Bartkowskiego, dobitka Alexa Gorgona, którą broni Artur Boruc piłka trafia do kapitana Portowej jedenastki i ten głową kieruję ją do siatki gospodarzy. Po wysłuchaniu wozu VAR sędzia główny uznaje bramkę, a na tablicy pojawia się wyczekiwany pierwszy gol dla Pogoni Szczecin. Sędzia Marciniak nie pozwolił zawodnikom z Warszawy rozpocząć gry i zaprosił obie drużyny na przerwę.
Działo się, oj działo – w pierwszej połowie meczu grad bramek. Gospodarze rozpędzeni, co udowodnili na murawie.
Na drugą część meczu zawodnicy Kosty Runjaica przystąpili bez zmian. Dalsza gra pokazała, że spotkanie się wyrównało.
63 minuta: zmiany przeprowadza szkoleniowiec Portowców. Na boisku melduje się Mariusz Malec, Kamil Drygas i Adrian Benedyczak, zmieniając kolejno Konstantinosa Triantafyllopoulosa , Damiana Dąbrowskiego i Kacpra Smolińskiego.
W 74` dochodzi do piątej, a tym samym ostatniej zmiany w drużynie Pogoni Szczecin. Z boiska schodzi Adam Frączczak, a wprowadzony zostaje Mariusz Fornalczyk, stając się tym samym czwartym młodzieżowcem Portowców w tym meczu. Trzeba przyznać, że młody osiemnastoletni zawodnik dał dobrą zmianę i “rozchulał” trochę lewą stronę boiska, dzięki czemu Portowcy dochodzili do sytuacji, w których stwarzali zagrożenie w polu karnym Artura Boruca.
82 minuta – Michał Kucharczyk uderza na bramkę Wojskowych trafiając w głowę obrońcy Artura Jędrzejczyka (co odczuł dosyć boleśnie). Piłka wychodzi poza końcową linię boiska i mamy rzut rożny. W narożniku boiska ustawia piłkę Alex Gorgon posyłając ją w pole karne zawodników Legii Warszawa, w którym Artem Szabanow fauluje Jakuba Bartkowskiego, a arbiter wskazuje jedenasty metr. Przed szansą staje Kamil Drygas i pewnym strzałem zamienia rzut karny na bramkę. Tablica wyników pokazuje wynik 4:2 dla gospodarzy i takim wynikaniem kończy mecz arbiter w 93 minucie.
Nie tak wyobrażaliśmy sobie ten mecz. Nie tak miał się on potoczyć, jednak zawodnicy Mistrza Polski nie dali nam żadnych szans w początkowej fazie meczu. Do końca sezonu zostało siedem kolejek czyli aż 21 punktów do zdobycia. Nie tracimy wiary bo ten sezon i tak będzie historyczny pod względem wyniku jeśli utrzymamy podium. Czekamy na to dwie dekady i oby się to ziściło.
Następna szansa na zdobycie trzech punktów już w sobotę 10 kwietnia o godzinie 15, gdzie na stadionie przy ulicy Twardowskiego Duma Pomorza podejmie Wisłę z Płocka. W tym meczu na pewno udziału nie wezmą Kamil Drygas i Jakub Rzeźniczak, którzy będą pauzowali za żółte kartki.
Kibicujcie, bądźcie z drużyną bo przecież POGOŃ TO MY!!!
foto: fakty.pl
Nastepnym razem będzie zwycięstwo nad L. Dobre podsumowanie meczu. Niestery nie oglądałem., ale czytając mialem artykuł mialem pełen obraz. Pierwsze koty za płoty i oby tak dalej 😉
Super napisana relacja Krzysztof. Brawo.
Mnie emocje dalej trzymają niestety.