Linus Wahlqvist: “Bardzo ważna jest dla mnie rozmowa w szatni”
Na popularnym portalu weszło.com ukazała się długa rozmowa z nowym obrońcą Pogoni Szczecin, Linusem Wahlqvistem. Szwedzki defensor opowiada w niej między innymi o swoich początkach w seniorskiej piłce czy posiadanych walorach w roli kapitana.
Poniżej prezentujemy fragment rozmowy. Cały wywiad z Linusem Wahlqvistem dostępny jest TUTAJ.
„Potop szwedzki” – mówi ci to coś?
– Tak, ale jestem bardzo słaby z historii!
W takim razie pogadajmy o czymś, w czym jesteś dobry. Twoje pierwsze zdjęcie na Instagramie: koszulka reprezentacji Szwecji i opaska kapitańska przygotowane do założenia. 10 lat temu.
– Funkcja kapitana to coś, co było w moim życiu od zawsze. Od najmłodszych roczników, przez U-17, U-19 i U-21, aż po piłkę seniorską. Ostatnio w Szwecji byłem wicekapitanem, ale kolega z zespołu miał kontuzję i mogłem przez dłuższy czas go zastępować. Podoba mi się ta rola. Bardzo ważna jest dla mnie rozmowa w szatni i generalnie komunikacja werbalna na boisku. To część mojego futbolu.
Zauważam, że z wiekiem bycie liderem coraz bardziej mi służy. Mam więcej doświadczeń jako człowiek, zależy mi na dzieleniu się nimi szczególnie z młodzieżą. Chcę pomagać każdemu, kto jest w mojej drużynie.
Urodziłeś się do bycia liderem?
– Nie wiem, ale lubię dużo gadać i kierować kolegami z zespołu, odkąd pamiętam. Jestem zwykłym gościem, który zawsze potrzebował dyskusji, wymiany myśli, opinii. Uważam, że to ważny element piłki nożnej. Nie wyobrażam sobie funkcjonowania w drużynie bez otwartych rozmów na różne tematy, nie tylko piłkarskie. Bez nich trudno o rozwój całej grupy.
Różni są kapitanowie, a ty nie sprawiasz wrażenia „krzykacza”.
– Możemy wyróżnić przykład Messiego, który niewiele mówi, ale przewodzi gestami i tym, co robi z piłką. Ma swoją aurę, a dzięki niej posłuch – to taki typ kapitana. Ja bym tak nie mógł. Może nie krzyczę aż tak bardzo, ale też nie ma mowy o ciszy. Możesz mi wierzyć, że jeśli byłbym milczący na boisku, nie grałbym na swoim optymalnym poziomie. Kogoś to może dziwić, ale tak już mam. Jeśli mam słabszy dzień, staram się to nadrabiać podpowiadaniem innym. Nie jestem piłkarzem, który poprowadzi pozostałych za pomocą goli czy sztuczek, jednak dzięki słownemu wsparciu też mogę zdziałać niemało z myślą o korzyści dla drużyny.
(…) Dlaczego zdecydowałeś się na opuszczenie Szwecji?
– Kocham swój kraj, ale chciałem spróbować czegoś nowego. Podpisałem czteroletni kontrakt z Dynamem Drezno, tylko że sprawy się skomplikowały. Klub po dwóch sezonach spadł do trzeciej ligi, więc chciałem odejść. Wróciłem do Szwecji w 2020 roku, lecz zanim do tego doszło, świat został opanowany przez koronawirusa. W Niemczech w ogóle nie mogłem wychodzić z domu, co było trudnym przeżyciem. Radość z grania w piłkę nożna spadła, a relegacja dodatkowo wzmocniła negatywne odczucia. Na początku szukałem opcji w Holandii, byłem ciekaw tej ligi, ale stwierdziłem po jakimś czasie, że najlepszy będzie powrót do domu. Ważnym czynnikiem był dla mnie fakt, że w Szwecji nie było restrykcji związanych z pandemią. Mogłem normalnie widzieć się z rodziną i pomagać przy dziecku.
Moje drugie podejście do Norrkoping było jednak trudniejsze. To nie był ten sam okres, kiedy wygrywaliśmy mistrzostwo i odchodziłem do Niemiec. Przez dwa ostatnie lata cierpieliśmy. Dość powiedzieć, że przez 2,5 roku miałem aż trzech trenerów, a pozycja w tabeli była słabsza niż w poprzednich sezonach. Wydawało mi się, że w drużynie, która radziła sobie nie najlepiej, wypadałem dobrze. Dlatego pomyślałem, że fajnie będzie znów spróbować nowego otwarcia. Pod tym względem Polska sprawiała wrażenie właściwego kierunku.
Wróćmy do Norrkoping. Czym wyróżnia się miejsce, z którego pochodzisz?
– To robotnicze miasto: fabryki, magazyny, strefy przemysłowe… Nie wiem, czy jest nawet w dziesiątce największych w Szwecji, ale na pewno wyróżnia się osiągnięciami w sporcie. Mamy najlepszą drużynę koszykarzy w kraju, jedną z najlepszych w piłce nożnej, a także dobry klub hokejowy. Życie ludzi w Norrkoping jest proste: praca w tygodniu, sport w weekendy.
Czyli też jesteś z typowej pracującej rodziny w Szwecji?
– Dokładnie. Mój tata był strażakiem, a mama pracowała w przedszkolu. Mieliśmy zwykły dom z ogródkiem, rodzice zaś przeciętne zarobki. Nic specjalnego, szczerze mówiąc.
Chciałeś zostać strażakiem na wzór taty?
– Zawsze chciałem zostać piłkarzem! Nie było innego marzenia.
To kim byłbyś, gdyby nie piłka nożna?
– Nigdy o tym nie myślałem, bo tak kocham futbol. To całe moje życie, wręcz styl życia, tak jak ci mówiłem.
źródło: Pogoń Szczecin SA, Weszlo.com
Redaktor/ dziennikarz w PortowaDuma.pl
Kibic Pogoni Szczecin, pasjonat piłki nożnej.
Komentarze
Linus Wahlqvist: “Bardzo ważna jest dla mnie rozmowa w szatni” — Brak komentarzy
HTML tags allowed in your comment: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>