Młodości – dodaj nam skrzydeł
Ten sezon, jaki jest, każdy widzi. Pogoń gra w kratkę. U siebie nie pozostawia wątpliwości, kto tu rządzi, a na wyjeździe, w lidze przegrywa wszystko, mecz za meczem, zasługując na miano najgorszej piłkarskiej ekipy wyjazdowej w ekstraklasie. Zupełnie odwrotnie od kibicowskiej ekipy wyjazdowej, która pomimo wszystko, jeździ za swoją drużyną po całej Polsce i szczelnie wypełnia sektor gości na każdym obiekcie, na którym grają Portowcy. Zatem, wsparcie drużyna otrzymuje fantastyczne, zarówno w domu jak i na wyjeździe.
Co jest nie tak…, dlaczego nie ma wyników w meczach wyjazdowych?
Wsparcie trybun i kibiców jest na najwyższym poziomie. Sprawy klubowe i finansowe ponoć też już są wyjaśnione i uregulowane, zapewniał nieśmiało trener Robert Kolendowicz na konferencji przedmeczowej jakiś czas temu.
Skoro tak, to przyczyn słabszych wyników i kiepskiej gry na wyjazdach trzeba szukać pośród głównych aktorów tego piłkarskiego przedstawienia. Piłkarsko jesteśmy o rok starsi niż rok temu, skład niemalże ten sam, mamy zachowaną też jakąś ciągłość szkoleniową, gdyż blisko drużyny cały czas jest Robert Kolendowicz, zmienił tylko rolę z asystenta na pierwszego trenera.
Na początku sezonu Pogoń potrafiła zagrać widowiskowo kilka spotkań u siebie, z dużym polotem. Te czasy też już raczej skończyły się, gdyż dwa ostatnie pojedynki domowe to były męczarnie do końca meczu i szczęśliwe zwycięstwa dla Pogoni, gdyż rywale także w końcówkach mieli swoje okazje, których nie wykorzystali.
Portowcy zatem zaliczyli w miarę udany i emocjonujący początek, potem nadeszła sinusoida z falą opadającą, gdzie wychylenia idą mocniej w dół, niż do góry i teraz ewidentnie wyczuwa się kryzys. Obraz ratują pozytywne emocje związane z kompletem zwycięstw u siebie i awans do 1/8 w Pucharze Polski, po dwóch zwycięstwach z pierwszoligowcami. W lidze natomiast przegrywamy na wyjazdach nawet z nowicjuszami, beniaminkami, którzy ładują nam 7 goli razem. Najbardziej bolą właśnie te porażki z drużynami, które piłkarsko nie są od nas lepsze, a jedynie pokonali nas, tym czego brakuje nam najbardziej, a mianowicie: wybieganiem, walecznością, agresją boiskową i zaangażowaniem, doskokiem i nieustępliwością.
Pogoń we wszystkich przegranych meczach biegała średnio 5-10 procent mniej od rywali.
A, że polska ekstraklasa jest bardzo fizyczna, to gdy inne parametry są zbliżone, wówczas 5-10 procent więcej i szybciej przebiegnięte na boisku, da nie tylko 5-10 km i potu zostawionego na boisku, ale przede wszystkim pozwala na zgarnięcie 3 punktów.
Statystyki są brutalne i pokazują dobitnie, gdzie jest nasza pięta achillesowa. Mamy niestety dość zaawansowaną wiekowo ekipę i co gorsza, na naszych newralgicznych pozycjach są zawodnicy, co bardziej już chcą, niż mogą biegać na 100 procent przez cały mecz. Dochodzą też kontuzje i kartki. To wszystko było z resztą przewidziane przed rozpoczęciem sezonu.
W kadrze znajdują się też młodzi piłkarze, z którymi kibice i klub wiążą duże nadzieje, jednak pomimo krótkich miłych chwil radości, udanych kilku momentów, młodzi na razie nam skrzydeł jeszcze nie rozwinęli na miarę potrzeb portowej drużyny.
Trener szuka różnych rozwiązań systemowych, rotuje w obronie i pomocy, to niesie ze sobą różne skutki. W drużynie jest też psycholog, którego zadaniem ma być dojście do sedna, istoty dwóch różnych twarzy Pogoni.
Na tę chwilę nie ma opcji transferu przychodzącego, by ratować sytuacje wzmocnieniem drużyny, zatem trzeba korzystać z tego, co i kogo do dyspozycji na dziś ma trener Pogoni.
Próbowany system 3-5-2 nie przyniósł punktów w lidze.
Jeden udany test z niemiecką drużyną, to za mało, by móc marzyć o jego skutecznym i efektywnym wdrożeniu w boju na żywo. Na to będzie potrzebny dłuższy czas. Najlepiej tu podpatrzeć trenera Marka Papszuna, ile jemu czasu zajęło na przestawienie drużyny Rakowa Częstochowa do systemu 3-5-2 i dobranie właściwych aktorów do takiego ustawienia. Tego nie da się zrobić w krótkim czasie, bo wtedy brakuje zrozumienia i płynności, co do wykonywanych zadań na boisku.
Średnio też wychodziły próby dopasowania się do przeciwników, często kończyły się błędami indywidualnymi w kryciu, czy też braku zrozumienia systemu mieszanego w obronie pola karnego przy dośrodkowaniach, po których rośli przeciwnicy ładowali nam bramki głową.
Może trzeba udoskonalać, to co najlepiej nam wychodzi przy tym materiale ludzkim, jakim dysponujemy. Pogoń najlepiej gra w systemie 1-4-2-3-1.
Zatem klasycznie czwórką z tyłu, boczni obrońcy z funkcją wspierania skrzydłowych w ataku.
Dwóch defensywnych środkowych pomocników, jeden ofensywny i dwóch skrzydłowych, no i oczywiście bramkarz i napastnik. To nam zdecydowanie najlepiej wychodzi i graliśmy w tym systemie także za poprzednich trenerów, nazwijmy tę opcję jako DNA Pogoni.
W związku z tym, że mecze wyjazdowe głównie przegrywamy mniejszą ilością kilometrów przebiegniętych, zbyt małą ilością skutecznych sprintów, walką i determinacją należałby jednak zaryzykować wprowadzenie do drużyny w większym wymiarze czasowym, od początku meczu młodych zawodników, których zadaniem byłoby zabieganie przeciwnika, zamęczenie go przez 60-70 minut i potem wystawienie naszych seniorów, co wniosą na około 30 minut także swoje turbo, ale i rozwagę, jakość, umiejętność zarządzania meczem i wynikiem.
Jednak uczciwie, trzeba przyznać, że młodzi piłkarze są chimeryczni, bardzo niestabilni, mają swoje wzloty i upadki. Granie starszymi zawodnikami też nie jest rozwiązaniem, nie przynosi efektów, zatem goni nas konieczność zmian i ryzyka względnie kontrolowanego, poniesionego z głową, dającego realne szanse na powodzenie.
Czas pokazuje, że Alex Gorgon najwięcej daje drużynie w roli Jokera. Myślę, że podobnie należałby podejść do kapitana Kamila Grosickiego, a w jego miejsce od początku meczu należałoby próbować właśnie młodych: Olafa Korczakowskiego, a może Kacpra Smolińskiego.
I potem na zmęczonego rywala Kapitan Turbo-Grosik będzie jak złoto. Na lewej obronie spadek formy zaliczają aktualnie Leonardo Koutris i Leo Borges. Na całe szczęście do pierwszego składu puka coraz głośniej Jakub Lis, co prawda po prawej stronie obrony, ale dlaczego nie dać mu szansy wykazania się na lewej obronie, kiedy tam pojawia się taka potrzeba chwili. Chłopak nie boi się wyzwań, gry do przodu, ma dużo siły i chęci na więcej. Myślę, że warto spróbować go na lewej obronie, w akcjach oskrzydlających będzie mógł schodzić do środka do strzału prawą nogą – w sam raz. A przekonał nas, że umie strzelać.
W środku obrony jest spory kłopot, kolejni zawodnicy nie są dostępni, zatem pozostają nam Benedikt Zech i Dimitris Keramitsis, dwóch szybkich obrońców oraz zmiennik, Wojciech Lisowski. W razie potrzeby Borges także może wesprzeć drużynę na tej pozycji, lecz niestety przytrafiają mu się co jakiś czas, gorsze momenty, które źle kończą się, jak to na tej pozycji bywa.
Na prawej obronie Linus Wahlqvist robi robotę i niech tak hula. Na prawym skrzydle musi grać Vahan Biczachczjan i to najlepiej przez cały mecz, nie stać nas na to, aby z niego nie korzystać od początku. Na pozycji 6-8, a więc defensywnych pomocników – do biegania i odbierania piłek, zbieranie drugich piłek João Gamboa nadaje się świetnie i mógłby dogrywać do Rafała Kurzawy, bo ten wie, jak rozdysponować, zarządzić akcją, ma też właściwą dokładność podań. W roli ofensywnego pomocnika Fredrik Ulvestad i jego zmiennikiem idealnie wpasowuje się Alex Gorgon.
Kacper Łukasiak i Adrian Przyborek z uwagi na równomierne rozłożenie akcentów, mogą wejść dynamicznie w drugich połowach w środku pola, czy też na skrzydle.
W ataku aktualnie mamy tylko jednego nominalnego napastnika gotowego do gry na sto procent – Eftimisa Koulourisa. Tu jest pole do szybkiego działania dla klubu i musimy mocno trzymać kciuki, aby kontuzje omijały nas, a szczególnie w ataku.
Zatem nadszedł ten czas, aby młodzi zawodnicy wzięli większą odpowiedzialność za grę, za punktowanie, bo zmiana pokoleń w Pogoni nastąpi swoją drogą najpóźniej gdzieś za rok, półtora.
Na bramce mamy wybór dwóch dobrych zawodników i warto rotować nimi, zwłaszcza teraz, gdy gorsze momenty ma jeden z nich. Warto zatem umożliwić wykazanie się Krzysztofowi Kamińskiemu.
Nie pozostaje nam nic innego jak kibicowanie drużynie w każdym meczu, bo to ma znaczenie, a trener musi przemyśleć priorytety i rozważyć skuteczne i możliwe opcje, tak byśmy na koniec wszyscy mogli cieszyć się z końcowego wyniku.
A do młodszych piłkarzy Pogoni tym felietonem wysyłam swego rodzaju apel:
Młodości, dodajcie nam skrzydeł!
Mam nadzieję, że dotrze ten apel do nich, wszak chłopcy chodzą jeszcze do szkół, gdzie na języku polskim Adam Mickiewicz i Oda do Młodości to lektura obowiązkowa zaliczana na ocenę.
Kibice pragną zaliczenia boiskowej lektury w stopniu bardzo dobrym, zatem chłopcy macie nad czym popracować i trzeba wierzyć w to, że nadacie dynamiczne oblicze tej drużynie.
Czapki z głów, wyjął mi Pan to z ust. Idealne podsumowanie sytuacji. Po prostu w dyche. No ja widzę, że im mental spada, coś na wyjazdach się dzieje, może zmęczeni, niewyspani tam są. Za Kosty mieliśmy najlepszą obronę w lidze i na wyjazdach lepsi niż w domu
Dzięki, muszą inaczej rozłożyć akcenty, więcej dorzucić do pieca, więcej biegać. A to mogą tylko młodzi z wielką energią. Dlatego ten apel o zmiany w składzie i apel do młodych by uwierzyli w siebie i dali sto procent zaangażowania.
Niemiecka szkoła….
Jego eins, zwei , drei na treningach robiło ogromne wrażenie….
Nie wiem, jakie oni mają treści zapisane w kontraktach, ale z perspektywy kibica i murawy to wygląda to tak, jakby za mecze na wyjeździe w ogóle nie mieli płacone, niezależnie od wyniku, zatem postawa minimalistyczna wtedy jest logicznym wyborem. To, że szkolenie pozostawia bardzo wiele do życzenia to jasne. Wiemy przecież, że w sumie niewielki ułamek wychowanków z Akademii trafia potem do pierwszego składu. Często zdarza się tak, że Pogoń podkupuje młodych z innych rejonów i przenosi młodych chłopców do Szczecina w nadziei na ich szybki rozwój i sprzedaż z zyskiem. Tak też robią wielkie kluby, tyle, że z większym rozmachem, wiedzą i finansami na innym poziomie. Co do chlania i imprezowania – zasady powinny być równe dla wszystkich, no ale jak widać, jak u Orwela, są świnie równe i równiejsze. A to pewnie z braku laku. Jakie zasady, takie osiągnięcia. W gruncie rzeczy to my odpowiadamy za wychowanie młodzieży i jak ją sobie ułożymy takie będziemy mieli z nich pociechy, gdy dojdą do swoich 5 minut w życiu.
Dyscyplina, waleczność, zaangażowanie, doskok, złość boiskowa od początku do końca – to powinny być podstawy do dalszej obróbki w technikę i finezje. Ci co z z nami wygrali a są niżej w tabeli udowodnili to na boisku, że fizycznością wygrywa się mecze z nami i nie tylko. Trzeba mieć jaja! Czego młodym i tym starszym piłkarzom Pogoni życzę. Jutro Radomiak będzie bardzo fizyczny, a do tego ma rosłego snajpera i paru chłopaków z pokretłem. Zobaczymy czym Pogoń się przeciwstawi tym razem, bo z meczu na mecz argumentów mamy coraz mniej. Fala sinusoidowa leci jakby po równi pochyłej. Boję się o wynik najbliższego meczu. W pamięci mam jak Radomaik wygrał z nami w Szczecinie, oby nie było powtórki.
I tak sobie myślę jeszcze.
Oni wszyscy robią nas w balona.
Im się po prostu nie chce grać. Grają na tyle zachowawczo żeby nie spaść niżej, bo to się wiąże z mniejszą kasą, a na tyle o ile żeby się utrzymać i mieć ile się ma.
Zlew i brak szacunku do Kibiców.
Zmienić system wynagrodzenia. Wygrana jakaś kasa , remis połowę z tego, przegrana nic , albo niech oni wpłacają do klubu.
Gwarantuję efekt natychmiastowy.
https://www.facebook.com/share/p/1PUHiALp1B/
Proponuję się z tym zapoznać…..
Ale i niestety pokazuje to….Jak wielką jest przepaść…..w tych ważnych i tych mniej ważnych elementach….
Dopóki nie zmieni się system myślenia i co za tym idzie działania…
To niestety.
Lepiej nie będzie.
No i mamy to.
Marcin Zapart na trenera.
Marcinie .
Brak dyscypliny , za duża rozwiązłość niektórych zawodników i brak profesjonalizmu.
Niestety spożywanie używek,nocne hulanki, co tydzień wolne od treningów z byle jakiego powodu, tudzież inne rozkosze życia nie pomagają uprawiać żadnego sportu.
Zasada jest jedną. Albo trenujesz i grasz na 100 % , a bawisz się na urlopie lub emeryturze , albo spadasz i czterech liter nikomu nue zawracasz .
Jedno z drugim nie zagra. Swoje zdrowie trzeba szanować.
Nic tam nie gra w tej drużynie i widać to gołym okiem . Tylko pytanie …kto to robi?
Ja się domyślam. Młodzi. Serio ???
Dwóch jest zaledwie dobrze rokujących…Bez doświadczenia starszych kolegów, sorry. Jeźdźcy bez głowy.No , ale to mnie akurat nie dziwi , gdyż takie postawy są proponowane w akademiach i szkółkach.Myslenie nie jest w cenie , a prawdziwe talenty przepadają .
Tak to wygląda.