Szef może być tylko jeden
Wszystko zaczęło się w Berlinie w środku jesieni 2017 od około czterogodzinnego spotkania z szefostwem Pogoni Szczecin i trwa do dzisiaj. Czy dłużej niż do końca sezonu? To się dopiero okaże, negocjacje w toku, ale bez względu na ich efekt Kosta Runjaic stał się jednym z najlepszych trenerów w historii Portowców.
Przesada czy porządek?
W ciągu czterech lat i trzech miesięcy pracy Niemca w stolicy Pomorza Zachodniego Granatowo-Bordowi przeszli transformację od najgorszej ekipy ekstraklasy w listopadzie 2017 do trzeciego zespołu rozgrywek 2020/21 i jednego z faworytów do mistrzostwa w obecnym sezonie. Na transferach zarobiono ponad 20 mln euro. Średnia punktów szkoleniowca na mecz to 1,60 i żaden z jego poprzedników nie notował lepszej na tym poziomie. W jaki sposób to osiągnął?
„Dwie role, jeden człowiek. Runjaic łączy w sobie dobrego i złego policjanta” – w ten sposób pisaliśmy o trenerze z okazji drugiej rocznicy prowadzenia przez niego Pogoni, ale ten opis nie stracił na aktualności. Którą twarz pokazuje częściej? To zależy głównie od wyników. Po porażkach lepiej z reguły lepiej trzymać się od niego z daleka, w sytuacjach stresowych wyładowuje napięcie na otoczeniu. A kiedy Niemiec krzyknie, w oknach trzęsą się szyby.
Runjaic to perfekcjonista, u niego nie ma miejsca na fuszerkę. Choćby zaraz po objęciu drużyny wprowadził przerwę na picie w czasie treningów. Wcześniej można było poprosić fizjoterapeutów o napoje w każdej chwili zajęć, od początku kadencji szkoleniowca należy czekać na sygnał od niego. By ćwiczenia nie straciły na intensywności.
Ale czasem ten perfekcjonizm ociera się o dziwaczność. Ot, zdarzyło się, że nie pozwalał wejść zespołowi na boisko treningowe, ponieważ na tablicy świetlnej ciągle wyświetlał się rezultat meczu III-ligowych rezerw z nazwą rywali, a w trakcie ćwiczeń I drużyny powinien być napis „Pogoń Szczecin” i godzina. Dopóki go nie zmieniono, nie zaczęły się zajęcia na murawie. Jeden powie przesada, drugi porządek musi być. Kwestia punktu widzenia.
50-latek jest piekielnie wymagający i z reguły oczekuje, że świat się do niego dostosuje. Cały, nie tylko ludzie z klubu – sztab czy piłkarze, choć oni przede wszystkim. Z jednej strony pozostaje otwarty na dialog z zawodnikami, o czym przekonali się krótko po jego przyjeździe do Polski. Na początku grudnia 2017 r. stowarzyszenie „Słowiki 60 im. Jana Szyrockiego” organizowało jubileuszowy koncert z okazji dziesięciolecia działalności, a w chórze śpiewał lekarz Portowców – doktor Mariusz Pietrzak, który zaprosił ekipę na występ. Co prawda ten wypadał dzień przed meczem z Zagłębiem Lubin (3:3), jednak mimo to zespół poprosił szkoleniowca o zgodę na uczestnictwo i ją uzyskał. Granatowo-Bordowi stawili się w kościele pw. Świętego Krzyża, po 20 minutach pojechali do hotelu na zgrupowanie.
Ale z drugiej strony wszyscy w drużynie muszą mieć świadomość, że w szatni jest miejsce dla jednego szefa, który nazywa się Kosta Runjaic. A młodzi zawodnicy to już szczególnie powinni znać miejsce w szeregu. Dlatego trener nie należał do wielkich fanów osobowości Kacpra Kozłowskiego, sprzedanego na początku stycznia do Brighton & Hove Albion za ponad 10 mln euro (i momentalnie wypożyczonego do Royale Union Saint-Gilloise). Środkowy pomocnik to naturalny lider, bez żadnych kompleksów, cholernie pewny siebie, balansujący na granicy arogancji. Sam siebie nazywał „Wujaszkiem”, ale dla szkoleniowca był „Junge”. Po niemiecku „chłopiec” lub „chłopaczek”. Aż do momentu transferu. A jak łatwo się domyślić, najmłodszemu uczestnikowi w historii mistrzostw Europy nie za bardzo podobał się ten pseudonim.
Za to Runjaicowi nie spodobała się sprzedaż Adama Buksy w grudniu 2019 do New England Revolution. Nieważne, że atakujący miał zgodę na odejście już latem i w pewnym sensie runda jesienna sezonu 2019/20 była ponadplanowa. Jego następcą od początku rozgrywek miał być Michalis Manias, ale nie był w stanie wygrać rywalizacji z Polakiem i utknął w rezerwie. Czy losy Greka potoczyłyby się inaczej, gdyby na starcie miał łatwiejszego przeciwnika w walce o podstawowy skład? Tego nie da się sprawdzić (choć w kolejnych klubach też nie zrobił furory). Koniec końców Manias okazał się kompletną pomyłką, jednak trzeba podkreślić, że Runjaic akceptował ten transfer (zresztą jak wszystkie inne), co nie przeszkodziło mu w skreśleniu atakującego po kilku miesiącach w Pogoni. Kiedy w tygodniu poprzedzającym potyczkę z Koroną Kielce (0:1) dopinano przenosiny Buksy do Stanów Zjednoczonych, szkoleniowiec kilkukrotnie walczył w gabinetach prezesów o nowego napastnika. Skutecznie, bo w styczniu Portowcem został Paweł Cibicki (który nie zrobił kariery w Szczecinie z powodów pozasportowych).
Wspólny kierunek
Runjaic prowadzi drużynę surowo, choć generalnie sprawiedliwie. Nie toleruje humorów, obrażania się, strojenia fochów. Każdy ma patrzeć w tym samym kierunku, bez względu na aktualną pozycję w zespole. Dla niego jest ważne, czy ktoś jest z zespołem na serio, czy może myślami błądzi gdzie indziej i np. podczas kolacji siedzi zapatrzony w ekran telefonu.
Bezapelacyjnie szkoleniowiec pomógł wznieść Pogoń jako klub na wyższy poziom. Zaszczepił niemieckie wzorce, podkręcił tempo pracy. Czasem przesadzał, ale nie ma ludzi bez wad. Co dalej? Zgodnie z zapowiedzą prezesa Jarosława Mroczka z naszych łamów, w najbliższym czasie wszyscy powinni poznać odpowiedź na to pytanie.
Autor: Mateusz Janiak – artykuł
Najstarszy polski dziennik sportowy, założony – jako tygodnik – w maju 1921 w Krakowie. Jego pierwszy numer ukazał się w sobotę, 21 maja 1921.
Komentarze
Szef może być tylko jeden — Brak komentarzy
HTML tags allowed in your comment: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>