Trójka do zera!
Trójka do zera, czyli o tym, jak młodych chłopców ze Stali, portowi rutyniarze rozwalcowali.
W 1/32 finału Pucharu Polski szczecińska Pogoń pokonała rzeszowską Stal na wyjeździe 3:0 i awansowała do kolejnej rundy tych rozgrywek. Wynik mógłby wskazywać, że była to bułka z masłem dla piłkarzy drużyny z PKO BP Ekstraklasy. Jednak wcale łatwo nie było.
Pogoń Szczecin musiała systematycznie, konsekwentnie i zdyscyplinowanie trzymać się planu, by na koniec móc zobaczyć finalny efekt procesu rozwalcowywania rzeszowskiej, młodej i dość twardej Stali. W zespole pierwszoligowej Stali Rzeszów wystąpiło aż 9 zawodników poniżej 24 roku życia. Większość z nich nie ma jeszcze nawet 21 lat.
W zespole Dumy Pomorza natomiast w wyjściowym składzie można było zobaczyć w większości doświadczonych zawodników. Jedynie Léonardo Borges oraz Olaf Korczakowski obniżali średnią wieku drużyny.
Zatem w Rzeszowie mogliśmy zobaczyć doświadczonych Portowców intensywnie urabiających twardą Stal. Ta nie chciała dać się zbyt łatwo procesowi odkształcania w skali 3:0.
Co by nie powiedzieć, Pogoń w tym meczu miała olbrzymią przewagę…
…zarówno w posiadaniu piłki, jak i w tworzeniu zagrożenia pod bramką przeciwnika. To jednak do przerwy było tylko 1:0.
Stal ten wynik może zawdzięczać swojemu bramkarzowi i braku koncentracji przy strzale Kamila Grosickiego w poprzeczkę z 7 metrów, jak i niecelnej dobitki z kilku metrów Leonardo Koutrisa.
Na szczęście w 24 minucie pierwszej połowy przepiękną bramkę z lewej nogi, uderzeniem pod ladę zdobył Rafał Kurzawa. Umówmy się, żaden bramkarz na świecie, nie dałby rady tego strzału obronić. Asystę drugiego stopnia zaliczył młody Korczakowski, który podał piłkę do Grosickiego, a Kamil piętą odegrał ją do Kurzawy.
Żółtą kartkę w pierwszej połowie otrzymał Fredrik UIvestad, co mogło być powodem jego zmiany na początku drugiej połowy. Po przerwie na murawę nie wyszedł też Korczakowski. Zatem trener Paweł Ozga, który we wtorek zastępował na ławce trenerskiej zawieszonego za czerwoną kartkę z majowego finału pierwszego szkoleniowca, Roberta Kolendowicza, miał w planie ogranie kolejnego młodzieżowca, bo jak wiadomo w Pucharze Polski, w każdym meczu musi przebywać na boisku przynajmniej jeden polski młodzieżowiec.
Na początku drugiej połowy na plac gry weszli Vahan Bichakhchyan oraz Adrian Przyborek. Znani są z tego, że mają w swoim warsztacie potrzebne pokrętła, a także potrafią finezyjnie użyć narzędzi wykańczających i urabiających Stal we właściwej skali. Na kilkanaście minut w meczu zameldowali się także kolejni młodzi zawodnicy: Patryk Paryzek i Kacper Łukasiak. Ich zadaniem było kontynuowanie zadania, czyli ciężkiej pracy rzemieślniczej. Debiut w portowej drużynie zaliczył także 17-letni Maciej Wojciechowski.
Zapewne Duma Pomorza miała w planie jak najszybciej zdobyć przewagę dwu, a może trzybramkową, by potem wprowadzić zmiany odmładzające skład i dające więcej odpoczynku dla piłkarzy najczęściej eksploatowanych, tak by rutyniarze mogli wystąpić na pełnym gazie w kolejnym meczu ligowym przeciwko GKS-owi w Katowicach.
Ten plan tylko częściowo się udał.
Pogoń męczyła się z urabianiem Stali aż do 71 minuty. Drugą bramkę zdobył wtedy głową Efthymios Koulouris, po świetnym dośrodkowaniu Grosickiego i od tego momentu było już trochę lżej na sercu piłkarzom, trenerom oraz kibicom granatowo-bordowej drużyny. W 85 minucie Przyborek dogrywał piłkę do Bichakhchyana, a ten dopełnił formalności, podwyższając wynik na 3:0 w swoim finezyjnym stylu, ładując piłkę lewą nogą w lewy, górny róg bramki. Ormianin wszedł na boisko na początku drugiej połowy i miał wcześniej łatwiejsze okazje do zdobycia gola, ale cuda w bramce dokonywał młody, rezerwowy bramkarz Stali – Jakub Raciniewski, wraz z ubezpieczającymi go na linii bramkowej równie młodymi kolegami z obrony.
Stal Rzeszów próbowała się odgryzać w ataku, lecz poza jedną sytuacją nie miała za dużo do powiedzenia.
Po jednym strzale piłka trafiła w nogę Linusa Wahlqvista i ta następnie lobem poszła w górną część poprzeczki bramki pilnowanej wczoraj przez Krzysztofa Kamińskiego.
Rezerwowy bramkarz Portowców nie miał za wiele możliwości pokazania się, ale kilkukrotnie wymieniał podania z obrońcami, a także zaliczył świetne, długie i dokładne wznowienie. Podanie do Koulourisa na szybki kontratak. W środku pola Duma Pomorza miała olbrzymią przewagę, dzięki aktywnej grze Kurzawy, Gorgona i Ulvestada. No bokach pomocy wiatr robili kapitan Grosicki i Korczakowski, wspierani przez bocznych obrońców Wahlqvista i Koutrisa. W środku obrony solidnie i bez błędów Benedikt Zech oraz Borges.
Tym razem było to zdecydowane zwycięstwo szczecińskich Portowców.
Doświadczonych, starych wyjadaczy nad młodymi i ambitnymi chłopcami z rzeszowskiej Stali.
W piątek Pogoń pokonała u siebie Legię Warszawa, a teraz mamy w końcu pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w sezonie, ale jednak tylko w Pucharze Polski.
Zatem piłkarzom należą się gratulacje za dobrze wykonaną robotę i krótki odpoczynek, bo już w najbliższy piątek zmierzą się w pojedynku ligowym w Katowicach z tamtejszym GKS-em.
Na stadionie w Rzeszowie było około 5 tysięcy kibiców i można było zobaczyć oraz usłyszeć także ponad 100-osobową grupę wspierającą Dumę Pomorza. Naszym kibicom należą się słowa uznania za poświęcenie swojego czasu, energii i pieniędzy na najdalszy wyjazd w sezonie. Blisko 900 kilometrów do Rzeszowa.
Teraz będzie potrzebne solidne wsparcie w Katowicach, gdyż Pogoń Szczecin uczyni wszystko, co w jej mocy, by zaliczyć pierwsze zwycięstwo ligowe w meczu wyjazdowym w tym sezonie. Stawką tej rywalizacji dla Portowców w przypadku wygranej i zdobycia trzech punktów może być wskoczenie na podium PKO BP Ekstraklasy.
fot. Pogoń Szczecin SA
Marcinie.
Niech słowo Twoje faktem się stanie.