Zbigniew Piasecki: ,,Piłka jest pretekstem do skutecznego wychowywania młodzieży”
Zbigniew Piasecki od blisko sześciu dekad związany jest z Pogonią. Najpierw miał w niej okazję grać jako zawodnik, potem pracował w klubie jako wychowawca i trener grup młodzieżowych. Obecnie sprawuje funkcję prezydenta Stowarzyszenia Oldbojów Pogoni im. Floriana Krygiera. Z okazji niedawnych, 75. urodzin Dumy Pomorza porozmawialiśmy z Panem Zbigniewem o wadze historii i tradycji.
Rozmowa ukazała się w 106. numerze magazynu meczowego “Z Twardowskiego!”.
Można powiedzieć, że całe pańskie życie kręci się wokół Pogoni Szczecin. Najpierw był Pan z nią związany jako zawodnik, potem jako pracownik klubu, a obecnie jest Pan prezydentem Stowarzyszenia Oldbojów im. Floriana Krygiera. To chyba coś więcej niż pasja?
– Dla mnie Pogoń to pewna idea tożsamości z moim miastem poprzez ludzi, których miałem przyjemność poznać w klubie. Mogę również powiedzieć, że wychowałem się na Twardowskiego, ponieważ ludzie pracujący w Dumie Pomorza zawsze tworzyli przyjazną atmosferę dla młodzieży uprawiającej piłkę nożną. Ja również byłem tego beneficjentem. Od 10. do 19. roku życia byłem zawodnikiem Pogoni i jako wychowanek przeszedłem cały cykl szkolenia w klubie – od trampkarza, przez juniora, aż do seniora. Jako wyróżniający się wychowanek, już od 17. roku jeździłem z I zespołem seniorów na mecze towarzyskie, pucharowe, czy rozmaite obozy. Mając 19 lat zadebiutowałem w I drużynie w meczu ligowym Pogoni na Twardowskiego. Co ciekawe, przegraliśmy wówczas 0:2 z aktualnym mistrzem Polski, którym była… Stal Mielec. Wówczas w naszej lidze potęga. Grali w niej liczni reprezentanci Polski: Kukla, Rześny, Lato, Kasperczak, Domarski i Karaś. Mecz odbył się 28 sierpnia 1973 roku, czyli niemal dokładnie 50 lat temu. To jedno z dwóch spotkań, jakie zagrałem dla Pogoni jako piłkarz. Niedługo po nim stwierdzono u mnie podwyższone ciśnienie i skierowano mnie do szpitala. Tam, po dokładnych badaniach nadeszła diagnoza: dysfunkcja nerki. Konsylium lekarskie zadecydowało, że z takim kłopotem nie mogę grać w piłkę. Wybitny urolog Krasoń, notabene ojciec wspaniałego koszykarza, Michała Krasonia, powiedział mi wtedy: będziesz żył, ale nie możesz grać w piłkę. Zaraz po tych wydarzeniach Pogoń zaproponowała mi pracę w klubie z młodzieżą. Najpierw w roli instruktora, a następnie trenera. Dzisiaj, z perspektywy czasu, tych 75. urodzin klubu mogę powiedzieć, że miałem szczęście, że przez blisko 60 lat udawało mi się utrzymywać z Dumą Pomorza bliskie relacje. Jak wspomniałem na początku wypowiedzi, Pogoń zawsze stwarzała bowiem doskonałe środowisko do szkolenia młodemu pokoleniu. Oczywiście wszystko kręci się wokół piłki, ale jest ona również pretekstem do skutecznego wychowywania młodzieży.
Jakie jest pańskie pierwsze wspomnienie związane z Pogonią?
– Wyjątkowa, miła atmosfera i ciepło, które okazywały najmłodszym zawodnikom osoby tworzące klub w latach 60. Ludzie działający i pracujący w Pogoni i jej piłkarze tworzyli rodzinę, gdzie czuć było radość bycia razem. Od samego początku, już jako 10-latek z ogromną radością spędzałem czas w klubie. Moje spojrzenie jest oczywiście bardzo subiektywne, ale nie może być inaczej. Pogoń tworzyli wówczas moim zdaniem wyjątkowi ludzie, z różnych stron Polski przedwojennej. Polski, która po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku dużą wagę przywiązywała do wychowania patriotycznego i społecznej działalności na rzecz swojego środowiska. Miałem szczęście spotkać na swojej drodze wiele wybitnych postaci, jak Lucjan Kosobucki, Roman Wilczek, Zofia Kempa, Ludwik Konarski, Florian Krygier, Zbigniew Ryziewicz, Zygmunt Czyżewski, Edmund Zientara i wielu innych, których mógłbym wymienić. Za tymi osobami stała żywa historia nie tylko Pogoni, ale całej Polski międzywojennej i wyjątkowe przeżycia okresu lat wojennych. Jestem wdzięczny losowi, że mogłem obcować z takimi autorytetami.
Jak Pan wspomniał, swoje umiejętności piłkarskie miał Pan okazję szkolić między innymi pod okiem Floriana Krygiera, czyli jednej z największych legend w historii klubu. Jak Pan zapamiętał Mistrza Floriana?
– Pana Floriana Krygiera znałem najdłużej i najlepiej. Miałem z nim kontakt przez ponad 40 lat. Jemu z pewnością zawdzięczam najwięcej, chociaż wiele osób miało wpływ na mój rozwój. Pan Florian uważnie śledził moje postępy piłkarskie, ponieważ byłem jego wychowankiem od trampkarza. Kiedy okazało się, że nie mogę uprawiać dalej piłki nożnej, to w głównej mierze dzięki niemu natychmiast zaproponowano mi pracę w klubie z młodzieżą w roli trenera. Z Florianem Krygierem byłem związany niemal całą karierę: najpierw jako zawodnik, następnie trener grup młodzieżowych, które podlegały Panu Florianowi, następnie jako szef oldbojów Pogoni. Lubiłem rozmawiać z nim w jego pokoju przy świetlicy w budynku przy boisku nr 2. Godzinami rozprawialiśmy wtedy o Pogoni, która – jak wiemy – w swojej 75-letniej historii przechodziła przez różne okresy. Ale nie tylko. To był człowiek o bardzo szerokich horyzontach. Dyskutowaliśmy też o Polsce międzywojennej, o okresie II wojny światowej i jego 6-letnim pobycie w oflagach niemieckich, o Polsce powojennej… Podczas rozmów z nim interesowało mnie dosłownie wszystko. Był dla mnie nie tylko trenerem, ale też nauczycielem historii i życia. Poza tradycyjnymi spotkaniami przy herbatce, razem pracowaliśmy w klubie i wspólnie oglądaliśmy przy Twardowskiego mecze I zespołu oraz drużyn młodzieżowych.
Jaka jest najważniejsza lekcja, jakiej udzielił Panu Mistrz Florian?
– Dla mnie jako przyszłego nauczyciela i trenera najważniejsze było to, co dotyczyło młodzieży. Pan Florian stworzył w Pogoni cały system szkolenia, poświęcił temu ważnemu zagadnieniu najwięcej uwagi. Był w tym najlepszy. Miał do tego wyjątkowe predyspozycje i uwielbiał młodzież. U Pana Floriana nic, co dotyczyło młodego pokolenia nie było przypadkowe, wszystkie jego działania miały głębszy, wychowawczy sens. Pięknych lekcji życiowych udzielił mi wiele. Gdybym miał wymienić wszystkie, musielibyśmy rozmawiać przez wiele godzin. Spróbuję jednak wspomnieć o tych najważniejszych. Po pierwsze, wpoił mi bardzo ważną zasadę pedagogiczną: „słowa uczą, a przykłady pociągają”. To zawsze aktualna maksyma, szczególnie, gdy pracuje się z młodzieżą. Słowa muszą iść w parze z postawą, musimy dawać przykład. Druga bardzo ważna zasada to tolerancja i szacunek do innych narodów. Pan Florian powtarzał, że wszystkie narody są sobie równe, tylko czasem niektórym zdarzają się parszywe rządy. Przyszłość powinniśmy budować na tym, co łączy, a nie dzieli. Był związany z kulturą niemiecką, mówił i pisał w tym języku, wszystkie nasze drużyny od trampkarzy po seniorów woził do Niemiec, mimo że całą wojnę spędził w oflagu. Przyszłość Europy dla Pana Floriana to była Europa zjednoczona, współpracująca, wolna od wszelkich nacjonalizmów.
Ostatnie okrągłe urodziny Klubu miały miejsce 5 lat temu. Uważa Pan, że czas, który minął od tamtej pory był dla Pogoni udany?
– Bardzo udany i wyjątkowy w całej 75-letniej historii Pogoni. Budowa nowoczesnego klubu, budowa stadionu, organizacja Centrum Szkolenia Dzieci i Młodzieży, czyli naszej Akademii. To wszystko wydarzyło się w ciągu ostatnich 5 lat. To ogromny sukces Dumy Pomorza, całej społeczności piłkarskiej Szczecina i naszego województwa zachodniopomorskiego. Pogoń w swojej 75-letniej historii przechodziła różne okresy. Historia klubu to historia jej wyników sportowych i organizacyjnych. Czasami wyniki sportowe były wyjątkowe , ale zaraz okazywało się, że sprawy organizacji klubu stoją fatalnie i ta niepewność co do przyszłości zaglądała w oczy. Myślę, że sytuacja Pogoni w jej historii nigdy nie była tak korzystna jak obecnie. Nigdy w Szczecinie warunki do osiągania ambitnych, sportowych celów nie były tak dobre.
Jest jakaś postać, która pańskim zdaniem w historii Pogoni odegrała znaczącą rolę, a nie mówi się o niej tak dużo jak powinno? Czego życzy Pan granatowo-bordowym kibicom z okazji 75. urodzin klubu?
– Wiele jest takich postaci. Uważam, że historia ludzi Pogoni to kopalnia wyjątkowej wiedzy, wspaniałych życiorysów. Musimy zrobić wszystko, żeby stała się żywa i funkcjonowała w świadomości kibiców. Sądzę, że powinna stanowić inspirację dla mieszkańców Szczecina oraz województwa, zwłaszcza tych najmłodszych. To dla nas wszystkich, ludzi Pogoni, zadanie na najbliższe lata – trudne, ale możliwe do zrealizowania. Jeśli chodzi o życzenia – życzę nam wszystkim, aby udane, ostatnie 5 lat wykorzystano do dalszych sukcesów, budując trwałe fundamenty klubu.
Komentarze
Zbigniew Piasecki: ,,Piłka jest pretekstem do skutecznego wychowywania młodzieży” — Brak komentarzy
HTML tags allowed in your comment: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>