W drodze na Narodowy przeprawa przez Odrę pokonana
W 1/16 finału Pucharu Polski szczecińska Pogoń wybrała się w górę rzeki Odry do Opola.
To była bardzo ciężka przeprawa dla Portowców, którzy Odrę pokonali dopiero w doliczonym czasie gry 1:0. Drużyna granatowo-bordowych kończyła mecz w dziesięciu, gdyż drugą żółtą kartkę w 120 minucie otrzymał Efthýmis Kouloúris za odrzucenie piłki i opóźnianie wznowienia gry.
Promil nadziei w serca kibiców wlał kapitan Kamil Grosicki, który strzelił jedynego gola w meczu w 92 minucie. Oby ten promil nadziei zamienił się w znacznie coś większego, np. w olbrzymią butelkę dobrego, markowego szampana, którą wszyscy razem otworzymy wraz z kapitanem po zakończonym meczu finałowym w Warszawie.
Aby tak się stało, Pogoń jednak musi grać szybciej i skuteczniej, bo to, co dziś zobaczyliśmy, nie daje nam za wiele dobrego do przemyśleń, poza samym awansem do kolejnej rundy. Z taką grą można dać sobie tylko promil szans nadziei, no ale jak Kapitan Grosicki wraz z całym zespołem poprawi formę, także tą strzelecką to być może jednak u każdego w domu będziemy chłodzić szampany w lodówce na kolejną majówkę z Pogonią. Na razie musimy chłodzić nasze nadzieje i gorące głowy pełne marzeń o pogodnej i radosnej wyprawie w maju do Warszawy na Stadion Narodowy.
Odra Opole to drużyna z dołu tabeli 1 ligi. Na 14 meczów zdobyli tylko 10 punktów, zatem idzie im bardzo słabo i zajmują dopiero 16 pozycję w tabeli i jak nie poprawią skuteczności, to w następnym sezonie zagrają o klasę niżej. Zatem sztab trenerski Pogoni musiał spodziewać się, że Odra postawi tamę i jeszcze do tego dla pewności zatopi autobus, aby przeprawa szczecinian w górę rzeki była maksymalnie utrudniona i tak też było.
Gospodarze bronili dostępu do swojej twierdzy nie mniej heroicznie, niż jej mieszkańcy przed powodzią budując wały przeciwpowodziowe. I ta robota im się opłacała tak długo, że aż doszło do dogrywki. Szczeciński północny wiatr kilka razy mocniej dał o sobie znać. Kibice mogli zobaczyć trzy celne strzały Wahana Biczachczjana oraz kilka niecelnych prób pozostałych zawodników, w tym strzał w słupek Adriana Przyborka.
Opolanie koncentrowali się tylko na obronie i bardzo rzadko inicjowali akcje zaczepne w ciągu pierwszych 90 minut. Dopiero pod koniec dogrywki Krzysztof Kamiński miał okazję pokazać swoje umiejętności i popisał się efektywną oraz bardzo efektowną paradą bramkarską, ratując drużynę Pogoni przed utratą gola po mocnym strzale Mateusza Kamińskiego.
Od Szczecina do Opola płynie piosnka ta wesoła, Pogoń gola, Pogoń gola!
Tę pieśń z Twardowskiego znają wszyscy i pragnęliśmy, aby w końcu słowo ciałem się stało. Długo na to musieliśmy czekać, no ale w końcu to się udało. Kacper Łukasiak podał do Grosickiego, a ten uderzył z rotacją, piłka jeszcze rykoszetem obrońcy nabrała większej rotacji i wpadła do bramki bezbronnego Adama Wójcika.
Ciężko będzie wyróżnić dziś któregokolwiek Portowca, ale można zauważyć, że znów bardzo aktywny był Linus Wahlqvist, a także groźnie uderzał w pierwszej połowie Wahan Biczachczjan.
Poza strzeloną bramką to nie był dobry mecz kapitana Pogoni, sporo niecelnych strzałów, a także oddawał też takie proste uderzenia na dobrą notę dla bramkarza. Szybkościowo też wiele pozostawało do życzenia w formie Kamila. Na całe szczęście w decydującym momencie wlał w nasze i swoje serca nutkę nadziei na lepsze jutro, choć głowa będzie nas bolała po tym meczu.
Ciężko się na to spotkanie patrzyło. Pogoń niestety zalicza także moralnego kaca po tym zwycięstwie, gdyż dwie żółte, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Koulouris i w związku z tym osłabia to nas w następnej rundzie. Taka jest cena za nierozsądne dysponowanie swoimi siłami w czasie meczu. Zatem, niesportowe podejście skutkuje kacem, od którego głowa będzie boleć nie tylko nas, ale także trenera Roberta Kolendowicza przy ustalaniu składu w meczu kolejnej rundy Pucharu Polski.
Losowanie par 1/8 finału Pucharu Polski odbędzie się 4 listopada o godzinie 16:00 w siedzibie Telewizji Polskiej. Czekamy zatem z utęsknieniem na dobre wieści i przeciwnika, którego Pogoń będzie w stanie pokonać, by przybliżyć nas do spełnienia marzeń, zdobycia pierwszego trofeum w historii męskiej piłki nożnej w Szczecinie.
A na kaca jest najlepsza ciężka praca i niech już teraz Pogoń popracuje nad szybką regeneracją i gotowością do ostrej jazdy w kolejnym meczu ekstraklasy w Lublinie, gdyż Motor z całą pewnością w dzień zaduszny, 2 listopada o 17:30 będzie chciał odbić sobie wysoką porażkę z poprzedniej kolejki.
W Lublinie wiedzą, że Pogoń nie dojeżdża na wyjazdy i będą chcieli udowodnić tą tezę w meczu z Portowcami, a zwłaszcza że granatowo-bordowych czeka także daleka podróż i walka z czasem, aby dojść do siebie po 120-minutowym meczu w Pucharze Polski, gdzie starsi zawodnicy grali do końca.
Szczecińskim kibicom, którzy szczelnie wypełnili sektor gości i głośno wspierali drużynę, życzymy bezpiecznego powrotu do domu, przepakowania się i dużo energii na kolejny wyjazd, tym razem do Lublina.
Odra: 23. Adam Wójcik – 94. Konrad Nowak, 27. Mateusz Kamiński, 2. Piotr Żemło, 24. Jakub Szrek – 11. Dawid Czapliński (75, 77. Szymon Szkliński), 5. Rafał Niziołek (46, 90. Daniel Dudziński), 13. Adrian Purzycki, 8. Jordan Domínguez (46, 9. Edvin Muratović), 10. Maksymilian Banaszewski (104, 20. Oskar Zawada) – 16. Dawid Wolny (71, 41. Tomáš Přikryl).
Pogoń: 31. Krzysztof Kamiński – 28. Linus Wahlqvist, 13. Dimítris Keramítsis, 23. Benedikt Zech, 4. Léo Borges (61, 32. Leonárdo Koútris) – 22. Wahan Biczachczjan (79, 27. Olaf Korczakowski), 10. Adrian Przyborek (61, 19. Kacper Łukasiak), 7. Rafał Kurzawa (90, 21. João Gamboa), 20. Alexander Gorgon (79, 8. Fredrik Ulvestad), 11. Kamil Grosicki – 9. Efthýmis Kouloúris.
żółte kartki: Żemło, Purzycki, Dudziński – Léo Borges, Kouloúris, Łukasiak, João Gamboa.
czerwona kartka: Efthýmis Kouloúris (120. minuta, Pogoń, za drugą żółtą).
Wszyscy widzimy jak Pogoń grając słabo, minimalistycznie zwyczajnie ma przy tym sporo szczęścia i potrafi osiągnąć cel. Szczyt efektywności można by rzec. Dziś byli za chciwi z tym minimalizmem i przez to musieli płynąć pod prąd, w górę rzeki dłużej o 30 minut. To będzie miało konsekwencje w Lublinie pewnie. Kulu zawiódł mnie na koniec meczu, sam się wyeliminował z następnego meczu w PP. Celowo czy zapomniał, czy też z własnej głupoty, tego nie wiem…Wielka szkoda…
Oooooo właśnie….co by tu zrobić, żeby się nie narobić, a zarobić….
Nieprofesjonalne to …I tyle.
To spotkanie to żenada. Zachowanie Greka skandaliczne. Panowie sprawiali wrażenie jakby grali na oparach, za karę, na siłę , albo po prostu znowu zlekceważyli przeciwnika. Ten wynik to fart.
Nie będę pisać o kapitanie, bo nie wypada używać brzydkich słów. Zresztą nie tylko o nim.
Ja nie wiem co to było?
Jesteś Marcin bardzo pobłażliwy w swoich komentarzach.
Wielki Szacunek za to dla Kibiców,którzy jak słusznie zauważyłeś
wypełnili szczelnie sektor gości.
Te słowa i spostrzeżenia powyżej to słowa mojego niespełna 10 letniego syna.
Jeśli dzieci tak ich odbierają to niech się wstydzą, ale oni chyba nie wiedzą co to jest sądząc po finale PP ubiegłorocznym. Tam dzieci płakały.
Moje już nie płacze, bo widzi to co widzi….