Pierwsza Piłka cz. III – Pogoń Szczecin Football Schools
12 października, na Ku Słońcu, na boiskach Zespołu Szkół Salezjańskich, odbyła się trzecia runda rozgrywek cyklu ,,Pierwsza Piłka”, w którym wzięły czynny udział dzieci do lat 9 – Orlicy Młodsi. Dumę Pomorza reprezentowały drużyny Pogoń Szczecin Football Schools – granatowa oraz złota.
W roli gospodarza cyklu wystąpił tym razem zespół Salos II Szczecin. W grupowych rozgrywkach oprócz wspomnianych wcześniej dwóch zespołów wystąpiła także drużyna Salos III Szczecin. Mecze rozgrywano w systemie każdy z każdym, po około 15-20 minut, po 7 zawodników na boisku w każdym zespole, plus zmiany w systemie hokejowym.
Bo PSFS jest od tego, aby cieszyć się grą w piłkę na całego.
To był piękny dzień, pogoda dopisała fantastycznie, a chłopcy swoją radosną grą na tak, wpasowali się niczym puzzle do pięknej sportowej układanki i z uśmiechem na twarzy rozgrywali swoje mecze, nie szczędząc nam pięknych bramek i emocji, które będziemy jeszcze długo pamiętać.
Portowe derby dały okazje na dodatkowe emocje dla chłopców, bo mieli okazje zmierzyć się naprzeciw sobie koledzy z tej samej szkoły podstawowej i klasy piłkarskiej.
W akcji Antek i dwóch Szymonów.
Najważniejsze, że punkty zaliczyli młodzi piłkarze Pogoni, a którzy to byli, to już oni najlepiej wiedzą.
Tak samo jak długo chłopcy będą pamiętać te momenty, gdy zaliczali hat-tricki i dublety. Krzyś był bardzo szczęśliwy po ustrzeleniu hat-tricka, choć piłki do domu nie zabrał.
Podobnież było w meczu przeciw Salosowi II, ale tu emocje sięgnęły już zenitu, w kilku sytuacjach boiskowych. Mecz był na styku od początku do końca, trzeszczały ochraniacze, piłkarze nie szczędzili sobie twardej, męskiej gry, choć to dopiero 9-latkowie.
Oli i Alan mieli tu sobie wiele do przekazania…
Niezapomniana będzie ta akcja z autem, którego nie było, gdzie Krzysio zaliczył rajd między zawodnikami Salosu jak Alberto Tomba, slalomem omijając ich nogi jak tyczki, po czym wpakował piłkę do siatki pięknym strzałem tuż przy słupku.
Nie było linii wyrysowanych, a akcja była bardzo dynamiczna i zVARiowana na słowo, na zaufaj mi i tu zdania „naukowców” są podzielone czy aut był, czy też nie. Tak czy siak, akcja była filmowa, a chłopcy obu drużyn byli mocno zaangażowani na swoich pozycjach, nikt nie odpuszczał.
Czasem miało się wrażenie, że gospodarzom pomagały także podziemia tego boiska. Salos miał swojego ósmego zawodnika pod ziemią i nazywa się krecik. Zrobił psikusa naszemu bramkarzowi i gdzieś w polu bramkowym zakończył budowę swojego tunelu i na jego nierówności piłka podskoczyła ponad nogą bramkarza, wpadając do bramki, ku uciesze gospodarzy.
Prawdopodobnie nie można jeszcze od 9 latków oczekiwać znajomości Ody do Młodości, no ale tu już mają okazję przekonać się, że Mickiewicz miał rację, pisząc w niej: Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga…
Na szczęście chłopcy uwierzyli w siebie, chwycili wiatr w żagle, który poniósł ich, niczym kawalerię z ułańską fantazją, zagrali jeszcze jeden mecz z Salosem III. Tu dublety zaliczyli Olek i Szymon H. Swoje trafienia, asysty i piękne akcje w obronie i w tzw. fazach przejściowych zaliczyli wszyscy młodzi piłkarze Pogoni. My z tego meczu zapamiętamy też akcje z ręką Boga i nieuznanym trafieniem.
A radość i uśmiechy chłopców są bezcenne.
Olek po strzeleniu gola, jak gwiazdor ekstraklasy lubi zdjąć koszulkę i pobiec w stronę dopingujących kibiców.
Najważniejsze, że wszyscy byli zadowoleni. A gdyby emocji było za mało lub temperatura meczów była zbyt niska, to na wszelki wypadek na rozgrzanie kibice też mieli swoje sposoby…
Tolo tak świetnie się spisał, że nawet buziaka dostał od swojej najwierniejszej fanki. Widać, że piłka wyzwala także te najpiękniejsze emocje.
I jak tu nie kochać piłki nożnej i tych młodych piłkarzy.
Nie ma co się z tym kryć…
Janek i Krzyś, nasze zuchy z trzeciej klasy także lubią przytulasy.
Gucio natomiast ma apetyt na strzelanie goli, żadnej główki się nie boi i tylko czyha na okazje.
Nie od dziś wiadomo, że w życiu trzeba mieć oparcie. Bramkarz Bartek szukał go w obrońcach, ale i na wszelki wypadek sprawdził też, czy może liczyć na słupek. Adam i Daniel byli gotowi do wyprzedzenia napastnika. Gucio i Janek „De Jong” też mają swoje przemyślenia co do tej akcji.
No cóż chłopcy zagrali 3 dobre mecze, sądząc po minach pewnie chcieliby więcej, ale niestety nadeszła wiekopomna chwila, wnioski i napisy końcowe.
Kolejne weryfikacje boiskowe i popisy naszych, małych mistrzów są gwarantowane!
Zdjęcia: Emilia Zapart
To nie jest odgrzewany kotlet, tylko słodki deser na zimno przygotowany przez entuzjastów piłki dziecięcej.
12 października a dopiero teraz o tym piszecie? To jak odgrzewany kotlet.