Zakończyć sezon 2023/2024 z lekko podniesioną głową
Po wczorajszych meczach 33. kolejki PKO BP Ekstraklasy wiemy już, że Pogoń Szczecin na koniec sezonu 2023/2024 na pewno już nie zajmie miejsca gwarantującego medal oraz udział w Europejskich Pucharach. O tym przesądziło wczorajsze, wyjazdowe zwycięstwo Legii Warszawa z Wartą Poznań.
Trzeba jednak powiedzieć wprost. Kończące się rozgrywki od samego początku nie były w wykonaniu Portowców łagodnie mówiąc najlepsze. O ile jeszcze na przełomie lipca i sierpnia Duma Pomorza złapała regularną serię zwycięstw, tak później przyszedł kryzys, który spowodował poważne konsekwencje w lidze, jak i rozgrywkach europejskich. Z czasem granatowo-bordowym udało się się jednak z nim uporać, ale od tego momentu było tak, że podopieczni trenera Jensa Gustafssona przeplatali serie zwycięstw seriami porażek bądź remisów. Nie mogli złapać regularności i gdy wydawało się, że Pogoń wchodzi na właściwe tory, tak od razu gasiła to notując niepowodzenia.
Liga przez długi czas wyciągała pomocną dłoń do Dumy Pomorza. Rywale którzy również walczyli o czołowe miejsca w PKO BP Ekstraklasie, wielokrotnie się potykali i także często zaliczali porażki lub podziały punktów z niżej notowanymi przeciwnikami bądź w bezpośrednich pojedynkach. Wtedy granatowo-bordowi mieli szansę odkuć się i zniwelować straty do podium. Nie zawsze jednak potrafili to wykorzystać i to dzisiaj niestety przynosi opłakane w skutkach konsekwencje. Margines szczęścia się wyczerpał i liczenie na to, że przeciwnicy będą ciągle się potykać jednocześnie nie wygrywając swoich spotkań, nie przyniosło sukcesu. Efekty widzimy dzisiaj.
Ogromną szansą na sukces w sezonie 2023/2024 były na pewno rozgrywki Fortuna Pucharu Polski. W nich podopieczni trenera Jensa Gustafssona poradzili sobie znakomicie. Może nie zawsze grali fenomenalny futbol, ale zdołali przepychać wynik na swoją korzyść. Na pochwałę zasługiwał fakt, jakich rywali wyeliminowali na drodze do finału. Losowanie nie było łaskawe dla Portowców, bo trafili na Podbeskidzie Bielsko-Biała, Górnika Zabrze, Lecha Poznań i Jagiellonię Białystok. Z każdym z tych przeciwników Pogoń jednak się uporała i po 14 latach ponownie zagrała w wielkim finale rozgrywek o puchar kraju. Tam wydawało się, że czeka ich już łatwiejsza przeprawa i że po wyeliminowaniu takich drużyn jak Kolejorz i Jaga, granatowo-bordowi postawią ten ostatni krok i sięgną po pierwsze w historii wymarzone trofeum.
Los skrzyżował nasz zespół w finale z pierwszoligową Wisłą Kraków, której na pewno nie można było lekceważyć. Biała Gwiazda uporała się z dwoma ekstraklasowymi drużynami – Widzewem Łódź i Piastem Gliwice. To było duże ostrzeżenie, że Wiślacy łatwo skóry nie sprzedadzą i dadzą z siebie wszystko. To sprawdziło się na boisku, bo Wisła Kraków była lepsza od Pogoni Szczecin. Z przebiegu gry to ona przeważała i stworzyła sobie sporo groźnych okazji. Dumie Pomorza co prawda udało się wybronić z tego i w końcówce strzelić gola 1:0. Dosłownie sekundy, sekundziki dzieliły od zdobycia Pucharu Polski i wielkiej fety. Niestety doliczony czas gry przyniósł bramkę wyrównującą dla Wisły Kraków, która ewidentnie przybiła podopiecznych trenera Jensa Gustafssona oraz kibiców. Dogrywka zaczęła się fatalnie, bo od drugiego gola dla Białej Gwiazdy, która ostatecznie utrzymała prowadzenie i to ona wróciła do Krakowa z pucharem kraju. Kibice po ostatnim gwizdku dali upór swoim emocjom. To utrzymuje się do dzisiaj i niestety ciągnąć się będzie jeszcze długo. Można przegrać finał po walce, ale to co stało się 2 maja 2024 roku na PGE Narodowym, nie da się w żaden sposób wytłumaczyć. Nie ma żadnego wytłumaczenia i usprawiedliwienia na coś takiego.
Po porażce w finale Portowcy mogli uratować obecny sezon zajmując miejsce przynajmniej na najniższym stopniu podium. Dobrze zaczęli, bo od skromnego zwycięstwa 1:0 z Puszczą Niepołomice. Potem przyszły jednak wyjazdowe niepowodzenia – porażka z Rakowem Częstochowa i bezbramkowy remis ze Stalą Mielec. Te rezultaty były niestety przysłowiowym gwoździem do trumny i przekreśliły szanse granatowo-bordowych na jakikolwiek sukces w obecnych rozgrywkach.
W ostatniej kolejce sezonu 2023/2024 Duma Pomorza zmierzy się na Stadionie Miejskim im. Floriana Krygiera z Górnikiem Zabrze. Oba zespoły zagrają już bez presji, bo nie mają szans na podium ani Europejskie Puchary. W tym przypadku podopieczni trenera Jensa Gustafssona będą walczyć już o to, żeby zakończyć te rozgrywki z honorem i podniesioną głową oraz żeby w godnym stylu pożegnać się z kibicami, którzy prawdopodobnie w komplecie pojawią się na trybunach.
Mamy nadzieję, że Portowcy na samym finiszu dadzą z siebie 1948% i zakończą godnie sezon w postaci zwycięstwa i trzech punktów. Po nim trzeba będzie jednak poważnych podsumowań i zmian, żeby takie rozgrywki już nigdy się nie powtórzyły. Ostatnie lata i regularne medale oraz gra w Europejskich Pucharach mocno zaostrzyły apetyty kibiców na więcej i poziom tych oczekiwań na pewno nie spadnie. Celem głównym dalej jest mistrzostwo Polski i Puchar Polski. Żeby jednak sięgnąć po te sukcesy, zarząd klubu musi podjąć wiele ważnych i przede wszystkim dobrych oraz przemyślanych decyzji. Trzeba będzie też zastanowić się nad przebudową kadry. Wiemy, że obecna sytuacja finansowa w tym nie pomaga, ale jeśli nie będzie znaczących zmian, to sezon 2024/2025 może nie być lepszy względem tego który właśnie dobiega końca.
Redaktor/dziennikarz w PortowaDuma.pl
Kibic Pogoni Szczecin, pasjonat piłki nożnej.
„Zakończyć sezon 2023/2024 z lekko podniesioną głową”. To taki żart w tytule? Jak dla mnie, to powinni „skulić ogony” i nie pokazywać się kibicom przez dłuuuugi czas…
Zakończyć sezon,z czym? Z Honorem … Najpierw trzeba wytłumaczyć niektórym „kopaczom” cóż to takiego ten Honor !!! Później jeszcze „zaszczepić” w nich to obce dla nich „zjawisko” ☝️