Andrzej Szewczyk: “Czasami warto udawać, aby spełnić swoje marzenia”
Moja przygoda z piłką zaczęła się, gdy miałem 7 lat od wyjazdu z rodzicami do Chorzowa na mecz Polska-RFN we wrześniu 1981 roku. Niestety poszli z wujkiem beze mnie, pamiętam jak dziś, płakałem jak bóbr bo zostałem z ciocią w domu i nie mogłem tego zrozumieć, dlaczego mnie zostawili. Ojciec jednak obiecał mi, że na następny wyjazdowy mecz mnie zabierze.
Na stadion Pogoni zabrał mnie w 1981 roku. Nie pamiętam już dokładnie na jaki to był mecz i z kim. Od tamtej właśnie pory ojciec zaszczepił we mnie miłość do naszej Dumy Pomorza. Ta miłość jest nr 1 i zawsze będzie. Olbrzymia do tego stopnia że chodząc do szkoły podstawowej, wychodziłem z domu…… – mama pracowała w przychodni na Jedności Narodowej i zabierałem stamtąd opaski gipsowe, które sobie zakładałem na nogę a już po wyjściu z domu je ściągałem i zamiast do szkoły to leciałem biegiem na stadion, aby patrzeć jak piłkarze mojego ukochanego klubu trenują.
Stawałem za bramką i podawałem im piłki, które leciały poza linię boiska..
Jestem dumny z tego, że wtedy mogłem poznać osobiście takie gwiazdy jak Adaś Kensy, Urbanowicz, bracia Sokołowscy, Wolski, Czepan, Leśniak, Turowski, Biernat i inni., a z trenerów- Jesierski-Napoleon, Ksol, Kopa i innych.
Kiedyś na meczach Pogoni istniała inna atmosfera, która mam nadzieję że wróci na nowym Naszym Domu, który jest teraz budowany. Atmosfera była taka, że przychodziło się na stadion minimum dwie godziny przed meczem, siadało na drewnianych ławkach. Ojcowie grali w karty pili alkohol, a my dzieciaki lataliśmy wszędzie gdzie się dało…
Wszyscy oczekiwali na rozpoczęcie meczu, bo to było PRAWDZIWE ŚWIĘTO. Wszyscy się znali. To była jedna wielka rodzina.
Na stadionie Naszej Dumy Pomorza jako dzieciak zapaliłem pierwszego papierosa, gdzie wypatrzył mnie gość w czarnym długim płaszczu i zaprowadził za ucho do ojca. Kara musiała być i to bardzo, bardzo bolesna – zakaz pójścia na następny mecz. To wtedy była dla mnie Wielka Tragedia!!!
Z meczów wyjazdowych pamiętam spełnioną obietnice ojca, gdzie zakładowym tzw. “ogórkiem” jechaliśmy – na mecz do Wrocławia w ramach Pucharu Polski – kilkanaście godzin
Z meczów w Szczecinie najbardziej pamiętam rok 1984 z FC KÖLN – przegrany 1:0.
I 1985 remis 1:1 z HELLAS VERONA. W pamięci utkwił mi ich autokar cały granatowy z napisem nazwy HELLAS VERONA- klasa światowa w porównaniu do tego, czym jeździli nasi piłkarze, do tego stopnia ze podczas jednego z wyjazdów zaczęły wypadać szyby autokaru.
…W Szczecinie, na naszym stadionie bywały wtedy tłumy kibiców, oczywiście kordony milicji wtedy też bywały i do dzisiaj mam to przed oczami. W miejscu gdzie znajduje się nasza trybuna honorowa dla prezesów, dziennikarzy, sklepik- stały wtedy wozy milicyjne…
Nie zapomnę meczu z Widzewem Łódź, gdzie ludzie siedzieli na topolach, których już niestety nie ma, na zegarze, na masztach, na schodach, na bieżni wokół murawy bo taka wtedy istniała!!!
Wspominam mecz, za kadencji Sabriego Bekdasa, gdzie padł wtedy rekord wyrzucanych serpentyn jednocześnie!!!
Mam cichą nadzieję, jeszcze takie tłumy wrócą na naszej Nowej Świątyni.
Mecze Pogoni z Lechem zawsze miały dreszczyk emocji… w Szczecinie. Bomba Mariusza Kurasa z połowy boiska, po której okrzyknięto ją strzałem życia… W Poznaniu fantastyczny mecz z gradem bramek i gradem rzutów karnych, gdzie na bramce stał Norbert Tyrajski, a piłkarzami byli nasi późniejsi gracze w Pogoni: Grzesiu Matlak i Artur Bugaj.
Pogoń miała wielu wielkich dla mnie piłkarzy i trenerów a także prezesów…
Ś.p Jurek Wyrobek został moim serdecznym przyjacielem do samego końca.
Siergiej Szypowski został przyjacielem po dziś dzień jak i wielu innych piłkarzy i trenerów z którymi mam stały kontakt.
Sabriego Bekdasa szanuje za to, że mógł się bratać z kibicami nie tylko w Szczecinie, ale też na wyjazdach, czego mi brakuje w dzisiejszym Prezesie…
Jestem dumny z tego, że własnie w Szczecinie poznałem moją największą miłość jaką jest Pogoń Szczecin i bardzo szczęśliwy, że za pośrednictwem Portowej Dumy będę mógł Wam przekazywać fotorelacje i wieści z życia naszej Miłości.
Dziękuje.
Kibic Pogoni Szczecin i Borussi Dortmund.
Komentarze
Andrzej Szewczyk: “Czasami warto udawać, aby spełnić swoje marzenia” — Brak komentarzy
HTML tags allowed in your comment: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>