Piotr Kierzun – miłość od pierwszego….meczu
Zainteresowanie piłka miałem od najmlodszych lat. Naszą Pogonią zaczęłam interesować się w sezonie 1991/1992, wtedy to słuchało się meczów w radiu, śledziło wyniki w telewizji czy prasie.
Pierwszy mecz na żywo obejrzałem 27.03 1993 roku- 21 kolejka rozgrywek I ligi, kiedy to Pogoń grała ze Śląskiem Wrocław i wygrała 3:1.
W pamięci utkwiła mi tzw.”zadyma” która wywiązała się z policją na piekiełku. Na ten pierwszy mecz zabrał mnie starszy kolega, sąsiad który należał do grupy kibicowskiej ALKOFANS. No i tak się zaczęło kibicowanie naszej Pogoni i trwa to aż po dziś dzień.
Nie ważne czy byłem chory czy padał deszcz, czy zimno czy gorąco, na każdym meczu domowym musiało się być.
Mówią że kibica poznaje się po liczbie wyjazdów – ja ich za dużo nie mam.
Jeden z pamiętnych wyjazdów i chyba najgorszy koniec sezonu to mecz w Bełchatowie. Sezon 1995/1996 kiedy walczyliśmy o utrzymanie z GKS Bełchatów i Śląskiem Wrocław. Ostatecznie Pogoń skończyła na 15 miejscu w tabeli.
Płakali wszyscy- i kibice i piłkarze.
Były też wyjazdy z przygodami jak choćby do Gorzowa Wlkp na mecz ze Stilonem
gdzie po drodze rozwaliło się knajpę z kibicami drużyny Stilonu i przyczepę
campingowa która służyła jako kasa przy stadionie. Piękny mecz jak u siebie w
liczbie 1500 grantowo bordowej braci.
Kolejny mecz który zapadł mi w pamięci to z Lechem Poznań, kiedy to Andrzej Rycak w końcówce meczu po rajdzie, strzela bramkę i Pogoń zdobywa wynik 3:2. Na sektorze „pyry” łamią ławki i rzucają nimi na murawę boiska. Od nas paru wpada na boisko i zaczyna je odrzucać.
Następnie Puchar Polski, gdzie z Kolejarzem przegrywamy dopiero po 15 serii rzutów karnych.
Kolejny piękny mecz, atmosfera i emocje do końca 1/16 pucharu Polski (1996/1997) i znowu Lech Poznań. Już wszyscy szykowali się do wyjścia gdzie Mariusz Kuras fantastycznym strzałem w 120 min meczu daje nam remis i wywalczone karne, którymi wygrywamy 4:3.
Oj było tych meczy trochę z:
- Chemikiem Police,
- Sokół Pniewy
- czy Groclin Grodzisk, albo
- Stal Mielec i słynny a nie żyjący już Boguś Cygan.
Przeżyło się spadki, awanse, radości za czasów Sabriego Bekdasa – pełne trybuny i gra o mistrza.
Były też tragedie jak Antoni Ptak który
zniszczył naszą Pogoń.
Pogoń
będzie brazylijska, albo żadna tak powiedział wtedy po przeciętnej rundzie
Pogoni w rundzie jesiennej sezonu 2005/2006. Nie składał on obietnic bez
pokrycia i w przeciągu kilku okienek zrobił w zespole taką rewolucję
transferową, jakiej ekstraklasa nigdy wcześniej ani nigdy później nie widziała.
Brazylijska Pogoń stała się faktem
Do roku 2005 nie opuściłem żadnego domowego meczu mimo że od 2000 przebywam za granicą, zawsze jechałem na weekend do domu na mecz.
Jak ktoś chociaż raz był na meczu, to pokocha ten klub, te barwy, tę atmosferę, tę energię. To miłość od pierwszego……..meczu.
Autor: Piotr Kierzun
Komentarze
Piotr Kierzun – miłość od pierwszego….meczu — Brak komentarzy
HTML tags allowed in your comment: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>