Piotr Wróblewski – “Nie byłem grzecznym chłopcem”
Moja historia? Otóż niegdyś mój ojciec grał w nieistniejącej już drużynie Pionier Szczecin. Za małolata widziałem w domu tylko herb Pogoni, gdyż ojciec interesował się piłką od najmłodszych swoich lat. Jednak w przeciwieństwie do innych moich braci po szalu, to nie on zaszczepić we mnie miłość do Portowców. Zrobił to mój serdeczny kolega. Za młodego nie byliśmy grzecznymi chłopcami ( no cóż prawa młodości, hehehe )…No ale do rzeczy!
To była sobota, gdy wspomniany kumpel zapytał czy nie pojedziemy na mecz z Górnikiem. To był mój debiut, podczas gdy on miał męczy za sobą już sporo a On o rok młodszy ode mnie i już siedział ostro w tym temacie.
W Szczecin – Dąbiu zgotowaliśmy Górnikowi …. hmmmm “niespodziankę”
Nawet się nie bałem choć wiedziałem że to jest złe, ale ta adrenalina mnie nakręciła i zapragnołem więcej.
Na stadionie były race, bardzo głośne śpiewy z piekiełka to było istne Wow…pokochalem to.
Szybko ogarnąłem przyśpiewki i nie mogłem się doczekać następnego meczu pierwszy mój wyjazd był na mecz do Warszawy już wtedy była zgoda z Legią, więc było spoko. Jadąc do stolicy miałem na sobie barwy Pogoni – koszulkę i szalik a wracałem w barwach Legii – ich koszulce i szaliku. Wtedy poznałem wszystkim nam znanego śp. brata po szalu Arasia. Z każdym kolejnymi meczem miłość rosła, że nie mogło być żadnego, który bym ominął. Były spadki, awanse, ale wierność się nie zachwiała…
Były i mandaty, które liczyć trzeba w tysiącach, ucieczki z domu, aby pojechać na mecz……
Z najbardziej porąbanych totalnie akcji jakie odstawiłem:
Jest rok 1993, uciekam z domu i wraz z kumplem jedziemy do Poznania. Grała wtedy reprezentacja Polski z Norwegią. Przed meczem znaleźliśmy mała szopkę na terenie poznańskiego stadionu, w której była maskotka ( Stara wycofana już pyra). Chcieliśmy ją spalić. Nasze niecne plany przerwały kręcące się w pobliżu osoby.
Później było już różnie. Poznałem kobietę, potem dziecko. Zamieszkałem na Śląsku, później w Anglii i już rzadziej bywałem na meczach osobiście. Ale zawsze kibicowałem granatowo-bordowych przed szklanym ekranem TV.
W życiu jednak nie zawsze się układa. Czasu minęło szmat, od prawie dwóch lat jestem tu, na szczecińskiej ziemi, gdzie moje korzenie i ponownie jestem przy mojej kochanej drużynie na Twardowskiego. Tu się zaczęło, tu będzie trwało i tu się kiedyś zakończy.
Autor: Piotr Wróblewski
Komentarze
Piotr Wróblewski – “Nie byłem grzecznym chłopcem” — Brak komentarzy
HTML tags allowed in your comment: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>